Młodzieńczą pasję zamieniła z czasem na swego rodzaju plan na życie. Jej główna zasada w świecie wizażu brzmi: ma być naturalnie. Tłumaczy, że nic nie daje większej satysfakcji niż zadowolenie na twarzy klientek. Twierdzi, że na tę parę chwil oddaje im całą siebie, ze wszystkimi umiejętnościami i wiedzą.
Jeszcze sześć lat temu malowała koleżanki dla zabawy, dziś myśli o tym zajęciu poważnie. – Nadal traktuję wizaż jako hobby, ale coraz częściej patrzę na tę formę aktywności jak na inwestycję w przyszłość – wyjaśnia raciborzanka Ewa Kretek i wspomina swoje początki: – Zaczęło się jak to najczęściej bywa w takich przypadkach od nastoletnich sesji zdjęciowych. Jedna dziewczyna robiła modelce włosy, inna wybierała kreację, a mi przypadł make-up. Z czasem zaczęły napływać do mnie propozycje, czy nie chciałabym pomalować kogoś przed ślubem, wieczorem panieńskim czy inną uroczystością. Właściwie to obcy ludzie zachęcili mnie do tego, abym zgłębiła temat – przyznaje. Śmieje się, że zaciągnęła wówczas mamę do sklepu i namówiła na zakup narzędzi, preparatów i kosmetyków. – Pierwszy makijaż wykonałam mając 14 lat. Sama się wtedy jeszcze nie malowałam – mówi z uśmiechem, dodając że informacje czerpała z różnych źródeł, ale zawsze niezastąpiona okazywała się praktyka. – Uczyłam się metodą prób i błędów. Nigdy sztywno nie trzymałam się reguł, nie analizowałam na przykład tego, jaki kolor pasuje do danych oczu itp. Staram się spojrzeć ogólnie na estetykę danego makijażu i później, nieco intuicyjnie, pracować na detalami – nie kryje Ewa.
Jak twierdzi, prawdziwą sztuką jest podejść do danej klientki indywidualnie i wyczuć jej potrzeby. – Jeśli przychodzi do mnie pani, która twierdzi, że pasują jej fiolety, a ja wiem, że jest inaczej, nakłaniam ją na kompromis. Tak abyśmy finalnie obie były zadowolone – ocenia i kontynuuje: -Każda z nas dąży do tego, aby wyglądać pięknie. Moim zadaniem jest to piękno dodatkowo podkreślić. Nie chcę jednak sztucznie zmieniać kobiet, lecz zachowując pełną naturalność uwidocznić wszystkie atuty ich urody.
Gdy przypomina sobie początki swojej pracy, przyznaje, że dziś nie wykonała by takiego makijażu. – To błyskawicznie rozwijająca się dziedzina, ciągle pojawiają się nowe możliwości, ewoluuje moda. Zresztą ja także w ciągu tych sześciu lat się zmieniłam – zauważa Ewa Kretek i zdradza, jakie błędy przy makijażu najczęściej popełniają panie: – Przede wszystkim przerysowują same siebie, czyli zbyt mocno konturują twarz, za bardzo podkreślają brwi czy usta, źle dobierają podkład używając np. ciemnego, ponieważ wydaje im się, że będą wyglądać na bardziej opalone, ale niestety uzyskują niekorzystny efekt – wymienia nasza bohaterka, która na co dzień chodzi nie pomalowana lub używa delikatnego make-upu.
Jak mówi, ważny jest dla niej ciągły rozwój i próbowanie nowych rzeczy. Tak było z wizażem, tańcem, pracy z dziećmi czy innymi pasjami, a teraz z kosmetologią, którą studiuje w Opolu. – To nauka o skórze, możliwościach jej upiększania, ale też leczeniem. Nie ma ścisłego związku z wizażem, ale dzięki niej można nauczyć się higieny pracy – wyjaśnia Ewa, zapewniając, że jest osobą, która nigdy nie osiada na laurach. – Cieszę się, że mam w sobie tak dużo energii, że jestem w stanie pogodzić tak wiele zainteresowań. Wciąż poszukuję kolejnych aktywności, które mnie pochłoną – kończy z optymizmem.
Wojciech Kowalczyk
Zdjęcia: z archiwum Ewy Kretek oraz z jej fanpejdża na Facebooku
You must be logged in to post a comment.