Korki: Hip-hop to ja

Pomimo tego, że nie urodził się w Raciborzu, to promuje go w swojej twórczości, jak przystało na rodowitego mieszkańca. Muzyka towarzyszyła mu od kiedy pamięta, tak jak ksywa – Korki. Ma zaledwie 27 lat, a na swoim koncie może odnotować ponad 1000 hip-hopowych tekstów oraz wygraną w „Żywymrapie”, choć obranie ścieżki rapera nie było tak oczywiste, jak mogłoby się z pozoru wydawać… Gościem dzisiejszego magazynu jest Kamil „Korki” Korczyński.

Dlaczego Korki?
Moja ksywa wywodzi się z nazwiska, a została mi „nadana” przez dzieciaki z podwórka. W dzieciństwie każdy był jakoś przezywany. Dla mnie nie stanowiło to żadnego problemu. Gorzej miały dzieciaki, które dostawały przezwiska ze względu na wygląd czy zachowanie…

Od kiedy wiedziałeś, że rapowanie jest czymś, co chciałbyś robić w życiu?
Muzyka towarzyszyła mi od zawsze. Grałem na pianinie, gitarze, a nawet flecie. Trudno mi stwierdzić, kiedy zdecydowałem się na rap… Pamiętam, że jako sześciolatek słuchałem puszczanej przez ojca kasety Liroya „Alboom” – czyli jednego z najważniejszych albumów w historii polskiego rapu. Być może to mnie w jakiś sposób nakierowało. Pierwszy tekst napisałem w wieku 11 lat. Następnie wraz z bratem stworzyliśmy grupę pod nazwą „Szkoła Doskonała”. Nasze utwory szybko podchwycili znajomi i tak to się zaczęło „kręcić”.

Był jeszcze jeden muzyczny epizod w Twoim życiu – współtworzyłeś zespół „LoveLaski”, który można podpiąć pod disco polo, co stanowi pożywkę dla złośliwych.
Tak, to prawda. Nagrałem 4 kawałki klimatu Disco/Dance, ale nie wstydzę się tego. Jak zaznaczyłem wcześniej – od zawsze wiedziałem, że chcę być związany z muzyką. Grałem na instrumentach, ba, śpiewałem nawet w chórze. Szukałem swojej drogi i ją odnalazłem, co widać w ponad 1000. stworzonych przeze mnie rapowych kawałkach.

Czym jest dla Ciebie hip-hop?
To nie tylko muzyka, ale kultura, a więc zalicza się do niego także taniec i graffiti. Z bardziej poetyckiej strony – to wspólny mianownik, dzięki któremu ludzie znajdują porozumienie.

Hip-hop kojarzy się niektórym z kulturą niższych lotów, w której „przerywniki” stanowią 80% tekstu. Jak się do tego ustosunkujesz?
Kojarzy się tak pewnie tym, którzy nie mają pojęcia czym jest ta kultura – powiem więcej – nie wiedzą czym w ogóle jest kultura. Przez osiem godzin w pracy słuchają kiczu, a później ten kicz kultywują w domu, oglądając jeszcze idiotyczniejsze programy telewizyjne w popularnych stacjach. Tak widzę tych, którym źle kojarzy się hip-hop. Należy zdać sobie sprawę z jednego: rap jest wszechobecny. Może być mniej lub bardziej ambitny, ale jest i choćby z tego względu należy się w nim choć trochę orientować, by nie wyjść na ignoranta, który operuje tak utartymi stereotypami.

Większość raperów, którzy odnieśli sukces, opowiada w swych tekstach o trudnym dzieciństwie, w którym nie brakowało alkoholu, przemocy, nienawiści. Można odnieść wrażenie, że „dobry” raper, to ten, który był doświadczony przez życie. Co o tym myślisz?
Na pewno większość? W dzisiejszych czasach raperzy nie boją się klasyfikować swoich tekstów do fikcji literackiej. Śmielej też rymują o pieniądzach. A raper, który odniósł sukces? Równie dobrze mógł nawijać o prawdziwej miłości, łatwym hajsie, wychowaniu w luksusie. To kwestia talentu, a nie doświadczenia.

W 2013 roku zostałeś laureatem pierwszej edycji programu „Żywyrap”. Opowiedz coś o tej formule.
To program internetowy, którego nie zobaczymy w telewizji, co ma swoje plusy, ponieważ uczestnicy w żaden sposób nie są ograniczani przez ramy, jakie wyznacza telewizja. Aby dostać się do „Żywegorapu” należało wziąć udział w castingu, który miał miejsce w Warszawie. Na tym etapie trzeba było zaprezentować swój utwór. Następnie był ćwierćfinał. Tutaj z początkowych 32. uczestników, zostało 16. Musieliśmy zarymować, wplatając określone słowa np. capstrzyk. Do półfinału przeszło tylko 8. raperów. Naszym zadaniem było „nawijanie” o inspiracjach. Finał był podzielony na dwa tematy, pod które również musieliśmy zarapować. Jeden utwór był pod bit, drugi a cappella.

 

Kto zasiadał w jury?
Wdowa, Bilon, Wujek Samo Zło oraz Peja.

Jakie były ich opinie na temat Twojego rapu?
Pozytywne, chociaż przyjąłbym krytykę, gdyby była taka konieczność.

Co zadecydowało o Twojej wygranej?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ to nie ja wybierałem zwycięzcę. (śmiech)

Czy wygrana otworzyła przed Tobą nowe możliwości?
Takie inicjatywy zawsze otwierają przed artystą jakieś perspektywy. Dla mnie najważniejsze było to, by publiczność dowiedziała się o moim istnieniu, co było możliwe dzięki wygranej, która pozwoliła mi na nagranie albumu w wytwórni Hemp Rec. Tym oto sposobem powstała moja płyta Sekret. W tym miejscu chciałbym z całego serca pozdrowić ludzi, którym zawdzięczam swój sukces: mojemu producentowi OG Broo oraz Dariuszowi Turkowi z MacabrisMix Studio, gdzie nagrywam nowe kawałki.

W jakich stylach muzycznych tworzysz?
Robię rap, więc można powiedzieć, że tworzę we wszystkich stylach i gatunkach.

Co według Ciebie jest najtrudniejsze do wypracowania w rapie?
Oryginalność. Wielu raperów powtarza po sobie teksty, sposób rapowania, przez co niczym się nie wyróżniają. Technikę, flow, warsztat można wypracować bez problemu, jednak z oryginalnością jest dużo trudniej.

Co chcesz przekazać poprzez swoje teksty?
Nie mam jasno ustalonej idei, której podporządkowałbym wszystkie swoje utwory. W tekstach poruszam różne kwestie, które w dużej mierze zależą od stanów, w jakich się znajduję, ale nie nazywam ich wprost. Wydaje mi się, że celowo wzbraniam się od jasnego przekazu. Chcę, aby moje utwory były na tyle uniwersalne, by słuchacz mógł je odnieść do swojej sytuacji.

Jaki temat dominuje w Twoich utworach?
Nie ma takiego. To byłoby zbyt proste i nudne, a ja nigdy nie pozwolę się zaszufladkować.

Ile czasu potrzebujesz na stworzenie jakiegoś „kawałka”?
Zrobienie bitu i napisanie tekstu to kwestia jednego wieczoru. Na nagranie potrzebuję godziny.

To bardzo szybko. Musisz mieć więc wiele inspiracji. Skąd je czerpiesz?
Tutaj wracamy do kwestii wypracowania warsztatu. Gdy na coś poświęca się lata, to zaczyna się to robić sprawnie, a co za tym idzie – dosyć szybko i bez jakichkolwiek trudności. Inspiracja tutaj nie ma nic do rzeczy, po prostu taki jest rap: jak jest bit, to leci i „nawijka”. Naturalna kolej rzeczy.

Dużo koncertujesz?
Kiedyś tak, na pewno do tego wrócę, ale jak na razie wstrzymałem koncerty do odwołania.

Dlaczego?
Oprócz pasji mam też pracę i prowadzę normalne życie.

Hip-hop i narkotyki to zjawisko powszechne?
W swoich utworach nie propaguję narkotyków. Jestem przeciwny jakimkolwiek używkom. Natomiast patrząc po wykonawcach muzyki popowej, czy ogólnie świata celebrytów, występujących publicznie w radiu i telewizji – nie zawahałbym się stwierdzić, że tak.

Czym jest „Pewny Wariant”?
To otwarty projekt, w którym co jakiś czas występuję z różnymi raperami. Powstał w spontanicznych okolicznościach i nieraz jeszcze wyjdzie coś spod tego szyldu. Ostatnio można było o nim usłyszeć dzięki kawałkowi, który stworzyłem z Peezetem.

Masz zapewne na myśli utwór „Jeszcze”, który nakręciliście w raciborskim szpitalu, co sprawia, że klip jest dość psychodeliczny. Skąd pomysł na taką scenerię?
Pasowała do klimatu utworu. Nie będę więcej zdradzał – może to w jakiś sposób zainteresuje tych, którzy go jeszcze nie widzieli. Sam pomysł zrodził się spontanicznie. Powstał kawałek, przyjechał Grzegorz Stachyra z 4eyesFilm, pojechaliśmy do szpitala i nakręciliśmy klip.

Oprócz „Jeszcze” nakręciłeś w Raciborzu teledyski takie jak: „Dam Tobie powód” i „Lecicie” – dlaczego?
Od jakiegoś czasu tu mieszkam, więc wydawało mi się naturalne, że teledyski nakręcę właśnie tu. To taki mój drugi dom 🙂 Poza tym Racibórz jest pięknym miastem, a takie miejsca trzeba promować!

Czy porównywanie Cię do Magika jest według Ciebie trafne?
Magik to świetny muzyk, więc to dla mnie komplement, a co do trafności takiego porównania – nie mnie oceniać.

W poprzednim pytaniu nawiązałam do jednego z twórców polskiego hip-hopu. Idąc tym tropem, „złóż” proszę kilka rymów dla naszych czytelników, wykorzystując tytuł jednego z czołowych utworów Paktofoniki – Nowiny…
Wybacz, ale nie wykonam zadania, bo ciężko złożyć suche rymy… No chyba, że zabitujesz (śmiech).

Chyba źle zabitowałam, no i rymu nie dostałam…

R.B