Pomysł był niebywale prosty: zebrać ofertę sklepów w jedno miejsce i dać do niego dostęp każdemu chętnemu konsumentowi. Realizacji tego zadania podjęli się raciborzanie Michał i Tomasz Machniak. Dziś ich aplikację – Moja Gazetka pobrało w Polsce ponad siedemset tysięcy użytkowników, a oni kreślą wizję powtórzenia tego sukcesu w innych krajach Europy.
Pomysł do Polski „przywiózł” Tomek. – Pracował w Hamburgu. Zauważył, że na rynku niemieckim jest kilka tego typu aplikacji. Stwierdziliśmy, że w Polsce to wciąż nisza, którą byłoby warto wypełnić. Szczerze mówiąc podeszliśmy do tego na zasadzie zabawy. Nie sądziliśmy, że w niedalekiej przyszłości, bo mówimy w tym przypadku o okresie zaledwie pięciu lat, Moja Gazetka stanie się dla nas sposobem na życie – nie kryje Michał, który obecnie w stu procentach skupia swoje zawodowe działania na rozwoju aplikacji. Gdy ją tworzyli, miał osiemnaście lat i uczęszczał do II Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza w Raciborzu. – Uczyłem się w klasie o profilu matematyczno-fizycznym. Zawsze ciągnęło mnie do nauk ścisłych. Byłem dobry z matematyki, fizyki i wreszcie informatyki, którą teraz studiuję na Politechnice Wrocławskiej – informuje CEO Moja Gazetka. Z bratem znajdował wspólny język nie tylko z powodu więzów rodzinnych, lecz faktu, że trzynaście lat starszy Tomek też jest informatykiem. Prace nad aplikacją rozpoczęli już w 2012 roku, w świat wypuścili ją jednak kilka miesięcy później – w lutym 2013. Dwa tygodnie później osiągnęli pierwszy tysiąc pobrań. – Początkowo to był bardzo amatorski projekt, wymagający mnóstwa poprawek. Skupiliśmy się na kilkunastu gazetkach pobranych z internetu. Patrząc z perspektywy czasu, aplikacja zawierała jedynie podstawowe informacje dotyczące ich aktualnej oferty. Użytkownikom najbardziej spodobała się funkcja podglądu promocji i daty ich obowiązywania – opowiada nasz bohater.
Najpierw stworzyli aplikację na Androida. – Programowaliśmy w Javie. Poczytaliśmy jakieś poradniki, ale przede wszystkim skorzystaliśmy z dotychczasowej wiedzy. Większego planu nie było, krok po kroku pisaliśmy aplikację, sprawdzaliśmy, jak wygląda na telefonie i wprowadzaliśmy ewentualne zmiany, aby jeszcze ją usprawnić – wyjaśnia prostymi słowami Michał i dodaje, że to właśnie praca nad Moją Gazetką była dla niego ważniejszą lekcją informatyki niż niejedne zajęcia na studiach. – Wcześniej bawiłem się w programowanie. Ale tworzyłem wyłącznie jakieś drobne rzeczy. Informatyką zająłem się niejako pod wpływem brata, który namawiał mnie, abym poszedł w jego ślady.
Moja Gazetka bardzo wcześnie przybrała biznesową otoczkę.W tej chwili nad projektem w Polsce i krajach ościennych pracuje jedenaście osób, m.in. informatykami, grafikami, ekspertami od marketingu. Coraz więcej uwagi poświęcają rozwoju poza granicami Polski. Stopniowa wprowadzają aplikację we wschodnich rejonach Europy: Ukraina (ponad 180 tysięcy pobrań), Białoruś (ponad 100 tysięcy), Czechy (ponad 30 tysięcy), a już myślą o rozwinięciu produktu na Litwie czy w Rosji. W polskiej wersji dostępne są gazetki około osiemdziesięciu sklepów. – Europa Zachodnia jest już zdominowana przez konkurencję – ocenia.
– Obecnie nasza praca, prócz czysto informatycznych akcentów, skupia się na nadzorowaniu całego przedsięwzięcia, poszukiwaniu nowych kanałów działalności, nawiązywaniu kontaktów. Zajmujemy się wieloma sprawami, od przygotowywania umów, faktur, do sporządzania statystyk dla sklepów – wymienia mój rozmówca i kontynuuje: – W przypadku niektórych sieci sami zabiegamy o współpracę, ale w większości przypadków to właśnie sklepy wyciągają jako pierwsze rękę. Pamiętam, że pierwsze gazetki pochodziły z lokalnych sklepików, później wraz ze wzrostem popularności aplikacji pozyskiwaliśmy oferty większych graczy na rynku.
Aplikacja dostępna jest dla czterech systemów: Android, Windows Phone, iOS i Blackberry. Bracia Machniak stworzyli także drugą, sprzężoną z Moją Gazetkę, aplikację: mzakupy. – Chodzi o to, że konsument znajduje dany produkt w Mojej Gazetce, przechodzi następnie do aplikacji mZakupy i otwiera mu się lista sklepów, gdzie dany produkt można zamówić – mówi Michał. W jakim kierunku chciałby pójść, jakie ma pomysły na rozwój? – Planujemy zrobić coś na wzór wyszukiwarki produktów. Przykładowo, użytkownik wpisuje nazwę produktu, a system robi zestawienie tej rzeczy z wielu gazetek – kończy.
Wojciech Kowalczyk
You must be logged in to post a comment.