Wizerunek dra Hupki powstały w poprzedniej epoce w Polsce, utrzymujący się u niektórych poniekąd do dzisiaj, wziął się ze nieznajomości faktów, lub przedstawienia ich w krzywym zwierciadle przez władze tamtego okresu.
Okazja nadarzyła się szczególna by wrócić do tematu i zestawić parę istotnych szczegółów z życia i działalności tego bądź, co bądź znanego w Niemczech i Polsce wielkiego raciborzanina.
Dr Hupka urodził się sto lat temu 15 sierpnia na wyspie Cejlon. Pamiętam, kiedy zrobił z tego użytek zachęcając bardzo napastliwą dziennikarkę, którą zamierzał utemperować ówczesny prezydent miasta Jan Osuchowski, żeby śmiało dalej zadawała pytania, ponieważ urodzony na Cejlonie jest wyposażony w grubą skórę słonia.
Matka jubilata Therese z domu Rosenthal urodziła się w Strzelcach Opolskich, a jej rodzice – ewangelicy żydowskiego pochodzenia – przyjechali z Badenii – Wittenbergii. Jej ojciec, dziadek Herberta Hupki, Max Rosenthal będąc wicedyrektorem Królewskiego – Ewangelickiego Gimnazjum w Raciborzu, zmarł podczas wykładu na atak serca.
Ojciec Herberta, Erich Hupka, praktykujący katolik, był profesorem fizyki. Po ślubie z Teresą Rosenthal w 1914 roku w Raciborzu, został oddelegowany jako wykładowca do wyższej chińsko-niemieckiej szkoły w Tsingtau. Tam jednak nie dotarli, internowani na Cejlon przez Brytyjczyków w związku z wybuchem I Wojny Światowej. Z Cejlonu poprzez Australię powróciła do Raciborza już tylko sama matka z małym Herbertem. Ojciec Erich zmarł na statku na cholerę plamistą. Jeszcze na łożu śmierci wymógł na żonie przyrzeczenie, że syn Herbert zostanie wychowany w wierze katolickiej. Nasz jubilat został ochrzczony w Głuchołazach dopiero po powrocie na Śląsk.
Wspominam, jak z dr. Hupką podczas Jego licznych bytności w Raciborzu odwiedzaliśmy groby krewnych protestanckich na cmentarzu ewangelickim przy ul. Starowiejskiej i katolickich na starym nieczynnym cmentarzu przy kościele Jana Chrzciciela na Ostrogu.
Religia ukształtowała życie
Przyglądnijmy się może nieco dokładniej sprawie przynależności religijnej dr. Herberta Hupki, która tak mocno zaważyła na jego losach życiowych. Wiemy, iż w czasach młodości naszego jubilata, sprawa przynależności religijnej odgrywała znacznie ważniejszą rolę niż obecnie. U dr. Herberta Hupki, od zarania kształtował się pewien rodzaj ekumenizmu. Chociaż matka, wierna przyrzeczeniu złożonemu mężowi, pozwalała wychowywać Herberta po katolicku, to z początku chodził do ewangelickiej szkoły podstawowej i nawet później, z miłości do matki, chodził w wielkie święta z nią również na kościelne nabożeństwa protestanckie.
Uczęszczając do humanistycznego ewangelickiego gimnazjum założonego wprawdzie przez pruskiego króla dla synów protestanckich raciborskich urzędników, był pod wpływem katolickiego nauczyciela religii, teologa Feliksa Tillmanna, a przyjacielem uczęszczającym w tym samym czasie do tzw. „Realgymnasium” był Johannes Leppich, późniejszy słynny raciborski kaznodzieja, ojciec jezuita, którego nazwę w Raciborzu obecnie nosi alejka przy kościele Matki Bożej.
Do ewangelickiego gimnazjum uczęszczali zarówno synowie protestantów jak i katolików i żydów. Wspomnę tu choćby żyda dra Eugena Hirschfelda lekarza bakteriologa i zarazem niemieckiego cesarskiego konsula w Brisbane w Australii, oraz katolików Polaka Jana Kasprowicza i Niemców dra Adalberta Kurzeję emerytowanego przeora z Maria Lach zasłużonego obywatela Kuźni Raciborskiej, czy dra Johannesa Ottingera, inicjatora odbudowy, w latach 1992 – 1994, pomnika Eichendorffa przy ul. Mickiewicza.
Skorzystam tu z okazji i wspomnę o powracającej od czasu do czasu dyskusji na temat dwóch obecnych raciborskich liceów patronowanych przez Kasprowicza i Mickiewicza i porównam je z tamtymi, za tzw. czasów niemieckich.
Otóż królewskie gimnazjum, które Hupka ukończył w 1934 r., ucząc się łaciny i języka starogreckiego, w tym czasie profilem nauczania nie różniło się zanadto programem od tzw. gimnazjum realnego, do którego uczęszczał jego przyjaciel, również humanista Leppich. Różnica istniała w statusie społecznym. Wyrażając się po śląsku, do gimnazjum królewskiego chodzili ci „lepsi”, w rozumieniu posiadania wyższego statusu społecznego. Po ostatniej wojnie się zmieniło. I LO im. Kasprowicza, działając początkowo jako MSO w byłym budynku po Realgymnasium, pozostało wierne kierunkom humanistycznym z łaciną, którą usunięto za czasów prof. Mleczki, aby nie kształcić, jak mawiano, przyszłych księży. Pewne wzmocnienie profilu językowego notujemy u Kasprowicza w ostatnich 15 latach, związane z szerszą podażą nauczania języka niemieckiego.
A co do różnic w statusie społecznym uczniów obu liceów? Wprawdzie w Internecie czasami pojawiały się opinie, iż liceum im. Kasprowicza jest bardziej elitarne w stosunku do liceum im. Mickiewicza, ale były to pojedyncze opinie niepoparte statystycznymi badaniami socjologicznymi.
Chciał być dziennikarzem
Wracając do Herberta Hupki, zarówno on jak i Johannes Leppich byli członkami katolickiej organizacji młodzieżowej „Nowe Niemcy”. Obaj, silnie romantyczne pięknoduchy, angażowali się w życie kulturalne Raciborza. Herbert chodził do teatru i na potańcówki, Johannes wolał sport i doskonalił się w grze na flecie. Już w gimnazjum Herbert Hupka chciał zostać dziennikarzem i jak się potem okazało, cel w pełni osiągnął.
Mało znany jest szczegół, iż Herbert Hupka, choć pozbawiony pięknego głosu, chętnie angażował się w działalność chórów śpiewających pieśni do słów Eichendorffa. Jak na humanistę przystało, od młodych lat stał się miłośnikiem wielkiego poety ziemi raciborskiej. Tak jak Eichendorff, Hupka rozpoczął studia w Halle. Studiował germanistykę, historię, historię sztuki i geografię. Już pod koniec studiów dla Hupki zaczęły się problemy związane z jego pochodzeniem. Mianowicie, pod koniec 1935 r. naziści w Niemczech ustanowili tzw. „prawa norymberskie”, ustalając reguły pochodzeniowe. Określono prawnie zasady, kto jest żydem, półżydem lub ćwierćżydem. Herberta dotyczyło to ostatnie. Jak wiemy, najbardziej ucierpiała matka Herberta, która w styczniu 1944 r., jako „pełna żydówka” została zamknięta w obozie koncentracyjnym w Theresienstadt (dzisiaj Terezin w Czechach). Ale również Herbert jako żydowski ćwierćmieszaniec zdążył wprawdzie jeszcze złożyć na studiach egzamin końcowy uprawniający go do nauczania w szkołach wyższych, ale już nie pozwolono mu dokończyć pracy doktorskiej.
29 sierpnia 1939 r. zaciągnięto go do wojska. Służył jako żołnierz wojsk okupacyjnych we Francji, Rumunii, Bułgarii i Grecji – wszędzie, jak pisze, wykorzystywany był na ogół jako tłumacz. Awansował. W południowej Europie nabawił się malarii i po rekonwalescencji we Freibergu w Saksonii, w marcu 1943 roku został postawiony przed sąd wojskowy. Zarzucono mu, iż przed awansowaniem na podporucznika zataił, iż jest „żydowskim mieszańcem pierwszego stopnia”. Posadzono go za to na rok czasu do więzienia Wehrmachtu w Torgau-Brückenkopf w Saksonii. Zatrudniony tam przy pracach biurowych, wieczorami zestawiał swą pracę doktorską. Po opuszczeniu więzienia zwolniono go z wojska, jako „niegodnego noszenia munduru niemieckiego żołnierza”. Wrócił do Raciborza i dostał pracę, jako biuralista w dziale zaopatrzenia i zbytu stalowni w Cieszynie, a później w Karwinie.
Front roku 1945 przeżył w Raciborzu, gasił palące się domy i był świadkiem wielu okropności, które później opisał w swoich pamiętnikach. Cdn.
Josef Gonschior
* Dane zaczerpnąłem głównie z autobiografii jubilata, która ukazała się w roku 1994 p.t. „Unruhiges Gewissen”, a następnie w 2001 r. w języku polskim p.t. „Niespokojne sumienie” tłumaczona przez profesora, historyka i politologa, dyrektora Instytutu Studiów Politycznych PAN dr hab. Cezarego Króla. Niektóre informacje są zasłyszane i pochodzą bezpośrednio od dr. Hupki – jako że należałem od 1990 r. aż do jego śmierci do grona znajomych.
You must be logged in to post a comment.