– Tworzenie grafiki daje mi poczucie pełnej swobody, pozwala uruchomić wyobraźnię, a przede wszystkim przynosi wyciszenie, potrzebne w dzisiejszym błyskawicznym życiu. Nie ma w nich żadnej filozofii czy przesłania, widz może zinterpretować je na swój sposób. We mnie wywołują przeróżne emocje – przyznaje Dariusz Zygadło. Wczoraj w bibliotece przy Kasprowicza odbył się wernisaż wystawy jego prac.
Spotykamy się dzień przed oficjalnym otwarcie wystawy. Dariusz Zygadło nie kryje radości z faktu, że owoce jego pasji ujrzą światło dzienne. Zaznacza jednak, że nie chciałby być potraktowany jako artysta. – Ciężko jest nawet określić, czym się właściwie zajmuję. Nazywam to grafiką, ale patrząc przez pryzmat słownikowej definicji tego słowa, jest to określenie mocno na wyrost. W Polsce od pewnego czasu wzrasta popularność tzw. kolorowanek dla dorosłych, pojawiają się liczne wydawnictwa czy fora internetowe skupiające miłośników tej formy spędzania wolnego czasu. Myślę, że moje prace mają wiele wspólnego z tym nurtem – ocenia nasz bohater, przekonując, że najwięcej satysfakcji nie daje mu bynajmniej widok gotowej pracy, lecz poszczególne etapy jej powstawania. – Ważny jest sam proces przekładania pomysłu na papier i zbliżanie się metodą małych kroków do zadowalającego efektu. Kiedyś powiedziałem, że przypomina to szydełkowanie i nadal tak uważam. To monotonne, żmudne, ale przede wszystkim wyciszające zajęcie – uśmiecha się D. Zygadło.
Podkreśla, że jego grafiki nie są niczym odkrywczym, a na pomysł ich tworzenia wpadł ponad dwadzieścia lat temu. Opierają się na zasadzie jednej linii, dzięki której powstaje pewnego rodzaju szachownica. – Każda z nich narysowana jest tą samą kreską. Cechą szczególną jest to, że mają być „płaskie”, pozbawione perspektywy, co nie zawsze się udaje – nie kryje raciborzanin, objaśniając, że ich istotą jest bardziej symbolika aniżeli skonkretyzowana myśl przewodnia.
Zanim wykona pierwszy ruch na kartce powstaje plan. Najpierw wizualizuje go w głowie, szuka interesujących motywów, potem szkicuje w notesie lub w komputerze. – Właściwie żadna z prac nie powstała w pełni spontanicznie. Przy wyzwaniu wymagającym tak ogromnej precyzji, muszę trzymać się szczegółowych założeń – twierdzi i uchyla rąbka tajemnicy odnośnie do swojego warsztatu. – Pierwszą warstwę robię ołówkiem, następnie stosuję tusz. Początkowo ma się wrażenie, jakbym rysował nie na kartce, lecz płótnie. Najpiękniejsze jest to, że stosowanie taktyki jednej linii przynosi zawsze idealną formę – mówi i kontynuuje: – W ciągu kilkudziesięciu lat miałem momenty, gdy nie tworzyłem. Widać to szczególnie po kolorach, których używałem. Był okres, gdy dodawałem dużo niebieskiego, innym razem upodobałem sobie połączenie czerwieni i czerni. Teraz skupiam się głównie na czerni, ale z pewnością przyjdzie taki moment, gdy zechcę poeksperymentować z barwami, cieniem itp. – zapowiada.
Dwadzieścia prac Dariusza Zygadły można podziwiać w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej im. R. Kincla w Raciborzu przy ulicy Kasprowicza. To zaledwie niewielki procent tego, co udało mu się stworzyć. – Dużo oryginałów rozdałem znajomym. Wiele powstało na szczególne okazje, np. w ramach prezentu urodzinowego – informuje i dodaje: – Niektórzy pytają mnie, co właściwie chcę przekazać. Nic konkretnego. Wszystko zamyka się w sferze gustu, emocji i interpretacji. Nie ma drugiego dna, a właściwie jest – tyle, że każdy z odbiorców widzi je inaczej.
Dariusz przyznaje, że do kwestii wizualnych swoich prac podchodzi w sposób zero-jedynkowy, uważając, że albo się one komuś spodobają albo nie. Organizując wystawę chciał pokazać je w kategoriach ciekawostki. – Nie są to obrazy czy zdjęcia pięknych krajobrazów, ale kto wie, może zachęcą kogoś do zagłębienia się w temat i sprawdzenia własnych umiejętności. Inspiracje można znaleźć wszędzie, trzeba tylko je dostrzec – zachęca mój rozmówca.
Wiele jego prac można przyporządkować do serii tematycznych. Jedna z nich dotyczy architektury i najbardziej znanych budynków na świecie, jak choćby Wieża Eiffla, Sagrada Familia, Krzywa Wieża w Pizie, inne ikon popkultury czy symboli związanych z wielkimi koncernami. Największa z grafik przedstawia Manhattan przed zamachami na World Trace Center. Ma wymiary 2,5 na 1 m a ukończenie jej zajęło autorowi miesiąc. Na realizację czekają kolejne pomysły. – Jeden związany jest z moją miłością do Japonii, kolejny z portretami znanych osób, tyle, że z moim komentarzem – zapowiada D. Zygadło.
tekst: Wojciech Kowalczyk
You must be logged in to post a comment.