– Pod wodą jesteś wolny jak nigdzie indziej. Popadasz w letarg, zapominasz o problemach dnia codziennego. Człowiek zawsze szuka ucieczki od stresu czy zmartwień, a jednocześnie chce być blisko natury. Nurkowanie daje taką możliwość – mówią jednym głosem członkowie powstałego niedawno Uczniowskiego Klubu Sportowego Blue Diving, dodając, że z nurkowaniem jest tak, że albo się je na zabój pokocha, albo znienawidzi.
Pierwsza grupa w pełni wyszkolonych nurków pojawiła się w Raciborza jakieś dwa lata temu. To właśnie wtedy Jacek Ostrowski otworzył szkołę Blue Diving. W ciągu kolejnych miesięcy liczba raciborzan chętnych do nabycia odpowiednich uprawnień wzrosła lawinowo, a na każdy wyjazd organizowany przez szkołę zgłaszały się tłumy. – To nie jest zajęcie dla wszystkich. Aby się w pełni zrealizować, trzeba połknąć tego przysłowiowego bakcyla. Najgorzej jest wtedy, gdy ktoś wybierze się na kurs tylko dlatego, że jest taka moda, albo, że skoro sąsiad się na niego zapisał, to dlaczego on by nie mógł? – nie kryje Ostrowski. Czas pokazał jednak, że dla wielu raciborzan ten niszowy sport ekstremalny stał się życiową pasją. Jedną z rzeczy najbardziej rzucających się w oczy jest chęć ciągłego samodoskonalenia się nowych płetwonurków. Większość po ukończeniu pierwszego kursu pyta o kolejny. Czas spędzony w wodzie stał się dla nich czasem najlepiej zagospodarowanym.
– Bardzo ważna jest praktyka. To, aby nie wyjść z wprawy. Możliwość podwyższania swoich umiejętności dają przede wszystkim liczne wyjazdy. Co jakiś czas wybieramy się większą grupą między innymi do bazy na Zakrzówek, Jaworzna czy nawet do czeskich Hermianic – przyznaje Olga Czerny, która ukończyła kurs pod koniec kwietnia tego roku. Dziś śmieje się, że od razu została rzucona na głęboką wodę, ponieważ uzyskanie licencji zbiegło się z wyjazdem do Chorwacji, w którym wzięła udział. To właśnie ten kraj, podobnie jak Hiszpania czy Egipt, jest głównym kierunkiem wypraw członków UKS Blue Diving. Największą atrakcją jest wyjazd do ostatniego z tych miejsc, gdzie organizowane są wrakowo-rafowe safari. – To nasza perełka wśród wszelkich rodzajów wypraw związanych z nurkowaniem. Tego typu atrakcja nigdzie nie smakuje tak dobrze jak w Egipcie, na Morzu Czerwonym, gdzie schodząc pod wodę człowiek staje się częścią zapierającego dech w piersiach świata tamtejszych zwierząt i roślin – ocenia Olga Czerny, która przyznaje, że dzięki nurkowaniu odnalazła swoje miejsce na ziemi… Pod taflą wody. – To magia. Tam na dole czujesz się jak w bajce. Myślę, że dla wielu z nas jednym z powodów, dla których zdecydowaliśmy się rozpocząć tą przygodę była chęć oderwania się od rzeczywistości. Dzięki nurkowaniu złapaliśmy odpowiedni dystans do wielu spraw – wyjaśnia członkini klubu.
Moi rozmówcy twierdzą zgodnie, że decyzja o zapisaniu się na kurs była jedną z najbardziej trafnych w ich życiu. Nie tylko poznali tajniki nurkowania, ale także nawiązali wiele przyjaźni, pokonali wszelkie fobie, nabrali pewności siebie oraz popracowali nad budowaniem pozytywnych emocji. – Przebywanie w wodzie wycisza i pozwala zredukować stres. Po jakimś czasie każdy z nas zauważa w sobie zmianę na lepsze – mówi Roman Miensopust, który nurkuje od roku.
Jeszcze kilka miesięcy temu Blue Diving był jedynie szkołą nurkowania. Od marca działalność osób zrzeszonych wokół przedsięwzięcia zapoczątkowanego przez Ostrowskiego opiera się na pracy na rzecz Uczniowskiego Klubu Sportowego Blue Diving, mającego siedzibę w Szkole Podstawowej nr 15 w Raciborzu, z którą współpracuje. Ma to sporo plusów. Warto choćby przypomnieć ubiegłoroczne mistrzostwa dzieci w płetwonurkowaniu zorganizowane w tej placówce. – Bardzo często prowadzimy specjalne lekcje, w czasie których przekazujemy najmłodszym podstawowego informacje o tym sporcie. Skutkuje to na przykład tym, że rodzice przyprowadzają swoje pociechy na kurs. Zajęcia basenowe, czyli – można powiedzieć – naukę poprzez zabawę w wodzie, możemy zorganizować nawet dla 8-9 latków, nieco starsze osoby, mieszczące się w granicach 10 – 14 lat, mamy prawo zabierać już na wody otwarte, przy czym musi im towarzyszyć rodzic albo prawny opiekun. Z kolei młodzież od 14. do 17-18 roku życia może wziąć udział w kursie tylko dzięki pisemnej zgodzie rodzica – tłumaczy Ostrowski i kontynuuje: – Dotychczas naszym najmłodszym kursantem był czternastolatek, i trzeba przyznać, że tego wieku w wodzie nie widać. Nawet ci nieco młodsi charakteryzują się ogromną dojrzałością. Zresztą, ktoś kto podejmuje decyzje o przystąpieniu do takiego szkolenia, chcąc nie chcąc, musi mieć poukładane w głowie.
Kolejny z nurków, Krzysztof Melnarowicz zwraca uwagę na to, że członkowie Klubu pochodzą z wielu środowisk. – Na co dzień niemal każdy z nas działa w innej branży. Piękne jest to, że jeden jest pracownikiem banku, urzędnikiem, rolnikiem czy nawet księdzem, a w wodzie stajemy się równi – zauważa raciborzanin.
Celem UKS Blue Diving jest rozwijanie różnych form kultury fizycznej. Nasi bohaterowie nie zamykają się wyłącznie na nurkowanie, w wolny weekend małymi grupami wyjeżdżają w góry czy na basen, po pracy z kolei spotykają się w dojo, aby trenować sztuki walki. Dzięki aktywnemu spędzaniu czasu zintegrowali się. Współpracują także z innymi organizacjami, np. z WOPRem. Podczas naszej rozmowy żyją już kolejnym wspólnym wyjazdem. Kto wie, co tym razem odnajdą w wodzie.
MAD
You must be logged in to post a comment.