Alojzy Musioł. Ma 79 lat i jest animatorem na Orliku!

Alojzy Musioł z Rydułtów to postać nietuzinkowa. Nie wyobraża sobie dnia bez futbolu. Śledzi piłkarskie dokonania przed telewizorem, a kiedy „nasi” grają ważny mecz, to zabiera żonę i wspólnie jadą kibicować. A poza tym pracuje jako instruktor na Orliku. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pan Alojzy lada dzień będzie obchodził „osiemdziesiątkę”.

Napisać o nim, że uwielbia sport, to tak, jakby niczego nie napisać. Alojzy Musioł z Rydułtów związał ze sportem niemal całe swoje życie i wcale nie zamierza tego zmieniać. W wieku 79 lat jest animatorem na Orliku. – Obecnie jestem na emeryturze, ale dodatkowo pracuję z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi na Orliku przy ulicy Kochanowskiego – mówi o sobie Alojzy Musioł.

Zanim przeszedł na emeryturę, był nauczycielem wychowania fizycznego, dydaktykiem, trenerem i przez kilka kadencji szefem Śląskiego Związku Piłki Nożnej Podokręgu Rybnik.

Trafili w jego „słaby” punkt

Orlik przy ul. Kochanowskiego w Rydułtowach powstał w 2012 r. Alojzy Musioł mieszka niedaleko tego obiektu. Z zainteresowaniem obserwował budowę Orlika. Gdy prace miały się ku końcowi, coraz częściej słyszał sugestie, żeby postarał się o funkcję animatora, bo nadaje się do tej roli. – Trafili w mój słaby punkt – śmieje się dziś pan Alojzy. – Wiedzieli, że nie odmówię, bo przez całe życie byłem związany z działalnością sportową oraz wychowaniem dzieci i młodzieży. Wiedzieli, że całą swoją energię włożę w tę działalność – dodaje.

Porządek musi być

Od samego początku pan Alojzy poprzeczkę postawił sobie wysoko. – Praca na Orliku polega nie tylko na działalności sportowej, ale również na działalności wychowawczej. Staram się być dla wszystkich przyjacielem, ale jestem przyjacielem wymagającym – podkreśla. Wymagania, które stawia, dotyczą nie tylko gry w piłkę. Porządek w szatniach, kultura słowa, respektowanie zakazu palenia, niekrytykowanie innych, zachowania fair play. To tylko przykłady. Wszystko w tonie wzajemnego szacunku i spokojnej rozmowy, bo przecież – jak zaznacza pan Alojzy – na Orlik przychodzi się dobrowolnie i nie może to być miejsce żadnych scysji. – Wyrobienie pozytywnego nastawienia do kultury fizycznej i własnego ciała. To jest cel mojej pracy – mówi.

Dziecko trzeba chronić

Dużą wagę Alojzy Musioł przykłada do bezpieczeństwa. To za jego namową w Rydułtowach wprowadzono zasadę, że dzieci do lat 12 nie mogą grać na Orlikach z dorosłymi. – Wcześniej często dochodziło do sytuacji, że jakiś tata przychodził pograć ze swoimi dorosłymi kolegami i zabierał ze sobą 11-letniego syna. Tłumaczyłem, że dziecko nie powinno grać z dorosłymi, mówiłem: „proszę pana, wezmę syna na bok, dam mu piłkę, będę z nim ćwiczył, a pan może w tym czasie spokojnie grać z kolegami”. No ale słyszałem: „Proszę pana, to jest moje dziecko i mogę z nim robić co chcę”. Wtedy spokojnie tłumaczyłem: „Ale pan się pomylił. Pan jest rodzicem tego dziecka, ale dziecko jest społeczną wartością i nie wolno zagrażać jego bezpieczeństwu. Proszę sobie wyobrazić, że w czasie gry dziecko zderzy się z dorosłym. Albo zostanie nadepnięte. Dla dziecka może się to źle skończyć”. W takich sytuacjach trzeba było cierpliwości i tłumaczenia. Cieszę się, że ostatecznie udało się wprowadzić zasadę, która chroni najmłodszych – podkreśla.

Opiekun Orlika dba o to, by zajęcia proponowane dzieciom i młodzieży nie powielały się z tym, co mają w szkole. – Przedstawiam im swoją ofertę, ale też pytam, co one chcą robić. Mamy na Orliku dużo różnych elementów do ćwiczeń. Część sam przygotowałem: jakieś skakanki, szczudła, wywijadła, a nawet przyrząd, który pomaga dbać o prawidłowe wysklepienie stopy – wymienia. Tradycją jest obchodzenie urodzin na sportowo. Przychodzi nie tylko mały jubilat oraz jego koledzy i koleżanki, ale też rodzice pociech. – Jest wspólna zabawa. To bardzo przyjemne spotkania – dodaje.

Pan Alojzy chwali młodzież za to, że jest kreatywna. Ale też pokazuje, jaką rolę wobec tej kreatywności powinni pełnić dorośli. – Młodzi ludzie mają niesamowitą ilość pomysłów. Wymyślają dobre i złe rzeczy. Filozofia jest taka, by wskazywać im te dobre. Ukierunkować ich, ale też pozwolić mieć swoje zdanie – zaznacza.

Futbol od najmłodszych lat

Alojzy Musioł nie wyobraża sobie życia bez sportu. Pochodzi z Suminy. Do szkoły chodził w Lyskach. Tam też grał w piłkę nożną. Dzięki temu wypatrzyli go działacze z Naprzodu w Rydułtowach. – Trenerzy z Rydułtów przyjechali na mecz do Lysek i obserwowali. Ponoć dobrze wypadłem i w ten oto sposób znalazłem się w Naprzodzie. Miałem wtedy 18 lat – wspomina. Naprzód był wówczas w wojewódzkiej klasie A. – To był wielki sukces na owe czasy – dodaje pan Alojzy.

Piłkarską karierę Alojzego Musioła przerwała kontuzja lewej nogi. Od lekarza usłyszał, że czas skończyć z intensywną grą. – Posłuchałem. Miałem wtedy 28 lat – mówi.

Uznany nauczyciel

W międzyczasie Alojzy Musioł pilnie się uczył. Najpierw skończył liceum pedagogiczne w Raciborzu ze specjalnością „wychowanie fizyczne i biologia”. Pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 1 w Rydułtowach. Wtedy też zamieszkał w Rydułtowach na stałe. Jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. Jego praca pedagogiczna w SP 1 została doceniona. Zaproponowano mu bowiem funkcję nauczyciela-metodyka wychowania fizycznego, czym zajmował się przez kolejne 20 lat.

Za pracę na rzecz oświaty pan Alojzy otrzymał mnóstwo wyróżnień. Najważniejszym jest medal Komisji Edukacji Narodowej. Szczególne znaczenie ma dla niego nagroda prof. Romana Trześniowskiego – cenionego teoretyka wychowania fizycznego i autora licznych publikacji w tym zakresie.

Działacz piłkarski

Kiedy kontuzja przerwała panu Alojzemu karierę piłkarską, zdobył uprawnienia do szkolenia dzieci i młodzieży. Działał w Naprzodzie. – Odnosiliśmy bardzo dobre wyniki. Moja drużyna grała w śląskiej lidze juniorów. Zdobyliśmy wicemistrzostwo Śląska. Wcześniej, jako trampkarze, mistrzostwo – cieszy się.

Zaangażowanie pana Alojzego dostrzegli działacze ze Śląskiego Związku Piłki Nożnej Podokręgu Rybnik. Alojzy Musioł został prezesem związku.Pełnił tę funkcję od 1991 do 2004 r. Kiedy żegnał się z funkcją prezesa związku, zaproponowano mu nowe zadanie. – Żebym utworzył klub seniora działający w obrębie województwa śląskiego. Miałem wtedy 70 lat i podjąłem się tego wyzwania. Zbliża się 10 rok naszej działalności w tym zakresie. Dzielimy się swoją wiedzą, doświadczeniem, zwiedzamy ośrodki sportowe, stadiony – wylicza aktywny senior.

Nieoceniona żona

Gdy Alojzy Musioł miał 18 lat, ożenił się z Anną. Ona była o rok młodsza. Poznali się w szkole w Lyskach. Początkowo nie zwracali na siebie szczególnej uwagi. Ot – koleżeństwo. Prawdziwa miłość przyszła później, w… bibliotece, gdzie oboje przychodzili, żeby się uczyć. – Aluś, myśmy zakochali się przy książkach, flirtowaliśmy w bibliotece – wspomina Anna Musioł, małżonka pana Alojzego. – Żona miała też artystyczne zamiłowania. Bardzo ładnie tańczyła. Podobało mi się to – dodaje pan Alojzy.

W listopadzie tego roku małżonkowie będą świętować 62 rocznicę zawarcia ślubu.

Mecz na stadionie, meczw telewizji

Żona to dla pana Alojzego prawdziwy skarb. Wspierała go w trudach pracy zawodowej i społecznej. Dzieli z mężem pasje. Razem oglądają mecze piłki nożnej. Żonę interesują głównie spotkania międzynarodowe. A męża? – Mąż ogląda wszystkie mecze, w każdy dzień. Jak jest ciekawa bramka, to woła mnie, żebym też zobaczyła – podkreśla pani Anna.

Mecze w telewizji to jedno, ale są też mecze na żywo. – Mąż jest honorowym członkiem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Ma specjalną legitymację, która uprawnia go do wejść na wszystkie mecze rozgrywane w ramach związku. Jedynie na mecze międzynarodowe, na przykład polskiej reprezentacji, musi się wcześniej zalogować – mówi pani Anna.

Małżonkowie korzystają z tej możliwości i jeżdżą wspólnie kibicować. – Byliśmy na trzech meczach eliminacyjnych do Mundialu 2018 – podaje przykład pan Alojzy.

Mieszkaniec Rydułtów niezwykle ceni umiejętności Roberta Lewandowskiego. – To nasza wizytówka. W czasie najbliższych mistrzostw świata, jak mu zdrowie i Bóg pozwoli, będzie miał szansę wybić się na najjaśniejszą gwiazdę – uważa. W samych superlatywach wypowiada się też na temat Stanisława Oślizło, legendy Górnika Zabrze.

Sposób na życie

Wiele osób może zastanawiać się, skąd u pana Alojzego tyle energii i zapału do działania? Mieszkaniec Rydułtów ma gotową receptę. – Odżywiać się zdrowo, ale nie przejadać się. Do tego aktywność. Najlepiej na powietrzu. Kiedy byłem nauczycielem wychowania fizycznego, to starałem się organizować jak najwięcej zajęć na podwórku. Nawet w zimie. Wtedy robiłem przy szkole sztuczne lodowisko. Ważne jest, by przebywać dużo na świeżym powietrzu – puentuje.

Magdalena Kulok