Gorod Ratibor zdobyty – Część 1

Propagandowe zdjęcie rzekomych walk na Rynku

20 stycznia 1945 r. ogłoszono w Raciborzu nakaz ewakuacji ludności cywilnej. Nakaz ten nie był w pełni respektowany. 29 stycznia Racibórz znalazł się pod ostrzałem radzieckiej ciężkiej artylerii. Pod koniec stycznia wojska niemieckie wycofały się do rubieży Racibórz – Rybnik – Żory – Strumień.

Volkssturm ucieka przed czołgami

31 stycznia do Raciborza przybywa z pogranicza węgiersko-słowackiego 21. pułk czołgów, wchodzący w skład 20. dywizji pancernej, dla wsparcia 8. dywizji pancernej i w celu wzmocnienia linii obronnej ciągnącej się od Raciborza w kierunku Strumienia, co ma uniemożliwić wojskom sowieckim przebicie się do zagłębia przemysłowego Morawskiej Ostrawy. 28 stycznia radziecka jednostka pancerna, wsparta piechotą, zdobyła przyczółek na lewym brzegu Odry w rejonie Grzegorzowic. Most nad Odrą między Ciechowicami a Grzegorzowicami był broniony jedynie przez oddział Volkssturmu, który uciekł przed czołgami T-34. Most, choć był zaminowany, nie został wysadzony. Utworzono oddział wsparcia z zadaniem zlikwidowania sowieckiego przyczółku na lewym brzegu Odry. Przejściowo odbito z rąk czerwonoarmistów Łubowice i Grzegorzowice, jednak pod naporem żołnierzy sowieckich trzeba było się wycofać. Na początku lutego z rejonu Pszczyny wycofano 371. dywizję piechoty generała Niehoffa do okolic Nowej Cerekwi.

Obowiązkowa ewakuacja Raciborzan

2 lutego nastąpił silny nalot radzieckich samolotów na Racibórz, przez który przejeżdżały kolumny żołnierzy i uciekinierów. Następnego dnia o 9.30 rozpoczął się jeszcze większy nalot bombowców. 8 lutego udało się oddziałowi radzieckiemu podejść pod Dębicz i do Obory. Po ciężkich walkach oddział sowiecki został wyparty.

9 lutego przez Racibórz przejeżdżał samochód radiofoniczny, ogłaszając obowiązkową ewakuację. Aby ludzi zmusić do opuszczenia miasta, zapowiedziano wstrzymanie wydawania kartek żywnościowych.

Na północnym wschodzie i na północy od Raciborza trwały walki. Markowice parokrotnie przechodziły z rąk do rąk. Sowiecki batalion szturmowy nacierał na Oborę. Rozszerzał się przyczółek koło Grzegorzowic, powstał kolejny na wysokości Polskiej Cerekwi. Pomocny w tym był silny ostrzał ze strony wojsk radzieckich, które 17 lutego zdobyły Polską Cerekiew.

Repatriacje ze stacji Studzienna

Ernst Diebel, ewangelicki pastor miejski, pod koniec lutego był nachodzony przez funkcjonariuszy Gestapo domagających się zaprzestania odprawiania nabożeństw. Diebel odmawia dodając, że prawie wszyscy jego parafianie, którzy jeszcze pozostali w mieście, tłumnie przychodzą do kościoła na rogu ul. Ogrodowej. Gestapowcy żądają ponadto oficjalnego ogłoszenia w kościele wezwania do ewakuacji. I tu Diebel odmawia z „powodu braku pełnomocnictwa do tego politycznego aktu”.

Tymczasem dowództwo wojskowe i partyjne podjęło kolejną próbę natychmiastowej ewakuacji dziewcząt i kobiet w wieku 16 – 50 lat. Uciekano się nawet do konfiskowania dokumentów, które miały być zwracane po zgłoszeniu się na stacji w Studziennej, skąd odchodziły jeszcze pociągi repatriacyjne. Niewielki był efekt tych zabiegów. W nocy z 8 na 9 marca generał Gotthard Heinrici (1886 – 1971) nakazał niemieckiemu 11. korpusowi armijnemu atak na pozycje Czerwonej Armii na północ od Raciborza po lewej stronie Odry. Ponosząc wielkie straty wojska niemieckie musiały się wycofać. Przyczółek wojsk radzieckich na lewym brzegu Odry między Raciborzem a Koźlem rozszerzył się w międzyczasie do 25 km. Niemiecka 371. dywizja pancerna została przez Rosjan odepchnięta do rejonu Baborów-Głubczyce. 28 marca sowieckie czołgi przedarły się do Krowiarek. Żołnierze 97. bawarskiej dywizji strzelców alpejskich, działając w okolicach Pawłowa i Pietrowic Wielkich bronili Raciborza od zachodu.

Niemcy wysadzają mosty

27 marca nieliczni Raciborzanie, pozostający jeszcze w mieście, bez przerwy siedzą w piwnicach i schronach przeciwlotniczych, ponieważ trwają bezustanne naloty radzieckich „kukuruźników” zrzucających bomby, strzelając jednocześnie z broni maszynowej do wszystkiego, co tylko na ulicach się rusza – tak to trwało do Wielkiego Czwartku, 29 marca. W nocy w Raciborzu już się nie strzela. 30 marca o godz. 4.00 nad ranem w mieście wyją syreny – rzekomo oznajmiając koniec walk o Racibórz. Krótko po godz. 4.00 miastem wstrząsa ogromna detonacja – to Niemcy wysadzili most zamkowy. Krótko po tym ponowna detonacja od strony mostu kolejowego nad Odrą i prawie równocześnie w powietrze wylatuje most „dwu-fenigowy” w ciągu ul. Piaskowej. Właściwie nie wiadomo, dlaczego te mosty zniszczono. Wojska niemieckie na wschodnim brzegu Odry wycofały się już w kierunku Morawskiej Ostrawy. Generał Hundt, komendant obrony miasta, który z Raciborza także się już wyjechał, musiał mieć informacje, że wojska nieprzyjacielskie zbliżają się do miasta wzdłuż zachodniego brzegu Odry.

Wojska radzieckie wkraczają na Ostróg

Płk. Bolesław Dolata w wydanej (1965) przez Wydział Propagandy KW PZPR w Opolu książeczce „Wyzwolenie Opolszczyzny przez Armię Radziecką w roku 1945” pisze o znajdujących się rzekomo w pobliżu Ulgi „fortyfikacjach typu stałego, połączonych podziemnymi tunelami komunikacyjnymi, żelazo-betonowych schronach bojowych, stalowych kopułach pancernych” itd. Pan pułkownik najpewniej skojarzył to sobie z wałem pomorskim. Jednak pod Raciborzem nigdy takich umocnień nie było – ale późniejsi autorzy te informacje powtarzają. W każdym razie wkraczające na Ostróg 30 marca wojska radzieckie nie napotykały na żaden opór w postaci fortyfikacji. Dodajmy tu, że wysadzenie mostu zamkowego nie stanowiło żadnej przeszkody dla wojsk sowieckich, ponieważ już 1 kwietnia po moście pontonowym, zbudowanym przez saperów ok. 180 m powyżej ruin mostu zamkowego, oddziały radzieckie mogły dostać się z Ostroga do miasta. W krótkim czasie w pobliżu stanął most drewniany, który służył Raciborzanom do lat 1950. – do odbudowania mostu zamkowego.

Wielka Sobota dla Rosjan

W Wielki Piątek, 30 marca, ok. godz. 5.30 radziecki oddział wkroczył do Starej Wsi, posuwając się w kierunku śródmieścia. A jak to było z działaniami wojennymi w samym Raciborzu? Źródła niemieckie na ten temat piszą dość ogólnikowo, że „żołnierze rosyjscy posuwali się wzdłuż domów z bronią gotową do strzału” – chodzi zapewne o pododdziały zwiadowcze. „Później nadeszły większe jednostki, przez »zapiewajłę« zagrzewane do śpiewania pieśni bojowych, np. »Heja Walina, heja Stalina…«. Po nich nadjechały oddziały pancerne. Uwagę zwracała duża liczba kobiet w mundurach. Marsz trwał prawie cały dzień”. Powołany już pastor Diebel wspomina, że w Wielką Sobotę Racibórz „padł w ręce Rosjan”. Nie ma jednak żadnych informacji o walkach i strzałach.

Przebywający wówczas w Raciborzu Herbert Hupka w swoim dzienniku zapisał, że 29 marca trwał nieustanny ostrzał, a „jednostki SS i Volkssturmu rzucają się do ucieczki”. Jakiś wytrącony z równowagi kapitan mówi, że Racibórz już się poddał. 30 marca ok. 15.00 „ciężko zbombardowano naszą dzielnicę” (H. Hupka mieszkał przy ul. Parkowej). 31.03 o godz. 5.30 Hupka zbierał krokusy na łące koło stawu (przy ul. Bema): „tłumy Rosjan na ulicach. Drugi napotkany zabiera mi buty, a kolejny zegarek.” Niczego na temat walk, czy chociażby strzałów w mieście. W polskich źródłach można znaleźć stwierdzenia o „niedobitkach oddziałów niemieckich, które w popłochu i w panice umykały na południe”. Albo podaje się, że najczęstszym przejawem oporu były barykady i grupy żołnierzy niemieckich wspieranych przez jeden, góra dwa czołgi. Jeżeli jednak były czołgi, to musiały chyba zostać unieszkodliwione; jednak w kwietniu 1945 r. w śródmieściu nie było ani jednego wraku niemieckiego czołgu.

A co w naszych lokalnych opracowaniach? Jerzy Pająk pisze (1967), że w Raciborzu 30 i 31 marca „trwały pełne napięcia walki uliczne, padały jeden po drugim punkty oporu. Miasta bronił trzysieczny garnizon, w większości formacji SS”. Natomiast wg Jana Kalemby (1981) „domy zamieniono na punkty oporu. Przez trzy dni armia radziecka bezskutecznie próbowały wedrzeć się do miasta. Radziecka artyleria burzyła nieprzyjacielskie umocnienia, po czym nastąpił szturm na miasto”, a dalej dosłownie powtarza przytoczone wyżej słowa J. Pająka.

W świetle wywodów o przebiegu „wyzwolenia” Raciborza, ze znaczną rezerwą należy podejść do fotografii pokazującej czerwonoarmistów walczących na barykadzie o zdobycie Rynku. Jest to niewątpliwie propagandowa „ustawka” albo fotomontaż.

Paweł Newerla