Miłosz Nosiadek – nałogowy akwarelista, zapalony muzyk

– Z mojej pracowni wyszedłem do świata polskich artystów. Już nie tylko mogę podziwiać ich obrazy, ale rozmawiać, pytać i po prostu z nimi obcować – mówi Miłosz Nosiadek, młody artysta z Radlina, który kilka miesięcy temu wkroczył w szeregi elitarnego Stowarzyszenia Akwarelistów Polskich.

Istnieje wiele różnych technik malarskich. Jedną z nich jest akwarela. Miłosz Nosiadek swoje życie związał właśnie z nią. To w akwareli widzi nieograniczoną możliwość ekspresji i dynamiki, przy jednoczesnym zachowaniu niesamowitej lekkości.

Wyjść z pokoju

Młody artysta swoją przygodę ze sztuką zaczął przypadkiem, wraz z podjęciem decyzji, że chce studiować architekturę. – Najpierw czekał mnie egzamin wstępny z rysunku. Dlatego musiałem iść na kurs – wspomina Miłosz. Lekcji udzielał mu znakomity artysta Grzegorz Mitręga z Palowic. I to właśnie on zaszczepił w Miłoszu miłość do akwareli. W końcu podsunął pomysł, aby spróbował zostać członkiem Stowarzyszenia Akwarelistów Polskich. Pomysł w Miłoszu kiełkował i motywował do doskonalenia swojej umiejętności malowania. W końcu podjął decyzję, że spróbuje i zgłosi swoją kandydaturę do Stowarzyszenia. Jak się okazało, komisja rekrutacyjna nie tylko przyjęła go w szeregi najlepszych akwarelistów w kraju, ale jego prace oceniła bardzo pozytywnie i dała dobre rady na przyszłość. – Członkostwo w Stowarzyszeniu Akwarelistów Polskich dało mi ogromną satysfakcję i pewność, że to, co robię, jest dobre i ma sens. Z mojej pracowni, wyszedłem do świata polskich artystów. Już nie tylko mogę podziwiać ich obrazy, ale rozmawiać, pytać i po prostu z nimi obcować – mówi z entuzjazmem Miłosz.

Światło, Bóg i „tajm”

Malowanie akwarelami wymaga dużego opanowania i skupienia. Bogactwo akwareli uzyskuje się poprzez laserunkowe nakładanie farby – od najjaśniejszych do najciemniejszych plam – i to wszystko w odpowiednim czasie. – W malarstwie najbardziej inspiruje mnie światło i atmosfera. Światło tworzy bryły i ich kształty – bez niego wszystko byłoby płaskie i jednolite. Ukazuje także kontrasty atrakcyjne dla oka. Atmosfera to z kolei przenikanie planów oraz zbiór odczuć charakterystycznych dla danego miejsca w danym czasie. Kiedy te dwa elementy ze sobą dobrze „zagrają”, wtedy działam – opowiada Miłosz. W ciągu ostatniego roku młody artysta stworzył około 200 obrazów. Najczęściej na warsztat bierze architekturę i pejzaże, czasami portrety. – Swoją twórczość opieram na monochromatyczności, na delikatnym nasyceniu kolorem i na mocnych kontrastach. Koloru używam tylko jako akcentu, zaznaczenia detalu – wyjaśnia.

Miłosz każdy swój obraz podpisuje nazwiskiem i znaczkiem przypominającym klepsydrę. Jak tłumaczy są to litery jego inicjałów wpisane w Krzyż. – To Bóg dał mi talent. To dzięki Niemu tworzę. Dlatego chciałbym, żeby każdy mój obraz był też podziękowaniem dla Niego, za to wszytko co mi dał – mówi.

Jak się okazuje, Miłosz to nie tylko artysta-malarz, ale również artysta-muzyk. Jego gry na skrzypcach można posłuchać m.in. podczas koncertów rybnickiego zespołu „zaNim pójdę” lub zespołu „Redlin”. Młody artysta dostrzega wiele podobieństw pomiędzy malarstwem i muzyką. – Akwarele są dla mnie jak jazz. Trzeba być „w tajmie”, czyli zrobić odpowiednią rzecz w odpowiednim czasie. Zarówno w jazzie, jak i w akwareli duże znaczenie ma działanie z rozmachem, czyli temperamentne pociągnięcie pędzla lub smyczka i eksperymentowanie – tłumaczy.

 

Nałogowy twórca pędzli

Każdy malarz potrzebuje pędzli. I to właśnie one stały się kolejną pasją młodego artysty z Radlina. – Zrobiłem już kilkadziesiąt swoich pędzli. Mam wtedy wpływ na każdy detal i szczegół. Sam dobieram grubość, robię trzonek, a później wszystko sklejam w całość. Bardzo to lubię i stało się to w pewien sposób moim nałogiem. Poza tym obrazy malowane własnymi pędzlami są bliższe mojemu sercu – mówi Miłosz. Do produkcji pędzli wykorzystuje włosie z różnych źródeł, takich jak na przykład stare czapki. Często kupuje gotowe pędzle, a później rozkłada je na części pierwsze, „wydobywa” z nich włosie i tworzy własne egzemplarze.

Co dalej?

– Wystawy międzynarodowe, europejskie sympozja, spotkania z niezwykłymi artystami – mówi Miłosz o twórczych planach na przyszłość. Jak dodaje, drzwi do malarskiego świata stoją przed nim otworem dzięki członkostwu w Stowarzyszeniu Akwarelistów Polskich. Już w maju spełni się jedno z największych jego marzeń – zbiorowa wystawa malarska w Fabriano we Włoszech. -– Będę miał tam okazję poznać malarzy z całego świata. Moich idoli artystycznych. To będzie duże wydarzenie dla mnie – mówi Miłosz. Natomiast w najbliższym czasie odbędzie się kolejny wernisaż jego prac. Wydarzenie odbędzie się 3 lutego w Halo Rybnik. – Będzie klimatycznie, artystycznie i muzycznie. Po prostu twórczo. Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam – zachęca Miłosz Nosiadek.

Justyna Koniszewska