Mrok i tajemnica na fotografiach Weroniki Krupy

Jej zdjęcia charakteryzuje mroczność i pewna tajemniczość. Jak sama twierdzi, w takiej estetyce odnajduje się najlepiej, choć nigdy nie starała się wywołać specyficznego klimatu.


Współpracuje głównie ze swoimi rówieśniczkami, bohaterów zdjęciowych historii poszukuje wśród koleżanek i kolegów ze szkoły. Na swoją pasję poświęca sporo wolnego czasu – rocznie wykonuje nawet blisko 80 sesji. Poznajcie Weronikę Krupę, która na swoim blogu i fanpejdżu na Facebooku ma już kilka tysięcy obserwatorów.

Miłość do fotografowania łączy ze szkołą i życiem prywatnym. Gdy tylko znajduje wolną chwilę wybiega z domu na sesje. Wiele z nich powstaje spontanicznie. – Takie są najlepsze – ocenia Weronika. Robieniem zdjęć na dobre zajęła się jakieś cztery lata temu. Wówczas w jej ręce trafiła lustrzanka ojca, który również uwielbia fotografować. Był okres Świąt Bożego Narodzenia, dlatego pierwszymi efektami nowego hobby Weroniki stały się zdjęcia… pierników, bombek, choinki. – Wyszły w miarę dobrze. Postanowiłam pójść krok dalej. Namówiłam koleżankę na sesję w plenerze – wspomina Krupa. Pomysł zrealizowała w stu procentach. Zrozumiała również, że najlepiej odnajduje się w fotografii portretowej połączonej z uwiecznianiem na zdjęciach przyrody oraz malowniczych krajobrazów, głównie Tworkowa, bo właśnie w tej wiosce mieszka. – Jako tło wybieram zazwyczaj stare budynki, las lub park. Na przykład kilka razy wykonałam sesję w ruin zamku – zdradza Weronika, która właśnie rozpoczęła naukę w I Liceum Ogólnokształcącym w Raciborzu, w klasie o profilu matematyczno-geograficznym.

julia (36)

Fotografia jest na razie jedynie jej pasją, nie myślała jeszcze o tym, aby zająć się nią profesjonalnie. Młody wiek wykorzystuje na zgłębianie wiedzy na temat tej trudnej sztuki oraz testuje w praktyce różne pomysły, które tylko przyjdą jej do głowy. Pozostaje wierna swojemu pierwszemu sprzętowi, którym jest lustrzanka Canon EOS 40D. Dwa lata temu zakupiła do niego lepszy obiektyw.

Intensywnie prowadzi blog oraz profil na Facebooku. Jak twierdzi, to świetna platforma do ukazania światu swoich prac. – Nie można jednak uzależnić tego, co się robi, od liczby „lajków” czy komentarzy. To nigdy nie powinno być priorytetem – nie kryje.

Pisze do niej wiele osób, zdarzają się prośby o wykonanie sesji od nawet obcych ludzi. Większość jej sesji to jednak efekt współpracy ze znajomymi, głównie koleżankami. – Jeśli mam dużo czasu, na przykład w wakacje, robię nawet trzy sesje tygodniowo. W roku szkolnym muszę ograniczyć się do jednej albo nawet i mniej. Gdy chodziłam jeszcze do gimnazjum, potrafiłam zrobić około 70-80 w ciągu roku – mówi z dumą nasza bohaterka. Cały proces tworzenia trwa u niej kilka godzin: od pomysłu do wrzucenia obrobionych zdjęć na bloga. Sama sesja może zamknąć się nawet w godzinie. Wykonuje wówczas bardzo dużo, bo nawet 200-300 ujęć, wybór najlepszych nie jest więc najprostszym zadaniem. – Porównując fotografię sprzed lat z tymi, które robię obecnie, widzę sporą różnicę. To tylko potwierdza, jak ważna jest praktyka – ocenia i kontynuuje: – Rzadko jestem w pełni zadowolona z końcowego efektu, wychodzę z założenia, że zawsze można zrobić coś lepiej, staram się wysoko zawieszać sobie poprzeczkę – wyjaśnia.

IMG_30392

Fotografia, jej zdaniem, ma wzbudzić w odbiorcy jakieś emocje. Z większości jej zdjęć uderza tajemniczość i melancholia. Kolory są raczej stonowane. W tych klimatach czuje się najlepiej. Żartuje nawet, że posiada chyba mroczną naturę. – Dawniej dużo czasu poświęcałam obróbce graficznej, dziś sprowadza się ona do lekkiej kosmetyki. Staram się, aby zdjęcia były jak najbardziej naturalne – zdradza. Czy każdy wypada dobrze przed obiektywem? – Niestety nie. Niektórzy nie mają tego „czegoś”, trzeba sporo się natrudzić, aby uratować zdjęcie – wyjaśnia, dodając, że nie lubi pozowanych fotografii, robi więc wszystko, aby efekt był jak najmniej „sztuczny”. – Łatwiej współpracuje się z dziewczynami, one są bardziej emocjonalne od chłopaków, co widać na pierwszy rzut oka.

glowne00

W głowie ma wiele pomysłów na kolejne projekty, jej marzeniem jest jednak sesja z koniem. Od czasu do czasu wysyła swoje prace na konkursy. Jak twierdzi, to dobry sposób, aby zostać zauważonym. Mimo ery cyfrowej wiele zdjęć wywołuje. Te, z których jest najbardziej dumna, wiesza na specjalnie przygotowanej ścianie nad łóżkiem. Wkrótce zacznie brakować miejsca na kolejne.

Więcej zdjęć Weroniki można znaleźć w serwisach Facebook i tumblr

Wojciech Kowalczyk