Zmiany w oświacie
Po wprowadzonych 1 września 1987 roku zmianach w szkolnictwie, jeszcze w październiku raciborscy pedagodzy żywiołowo dyskutowali o nowej sytuacji. Jedną z nowości była pozycja dyrektora w szkołach podstawowych, odpowiadał on teraz jednoosobowo za pracę dydaktyczną oraz wychowawczą w placówce. Rada pedagogiczna zaczęła pełnić rolę tylko doradczą, acz z możliwością składania wniosków formalnych. Nie wdając się w szczegóły, niektórzy, a może nawet większość środowiska nauczycielskiego, przyjęła wprowadzone rozwiązania niezwykle krytycznie, chociaż były też głosy aprobujące nowy stan. Padały opinie, że kadra pedagogiczna jest już zmęczona częstymi reformami, domagano się, zapewne w rozmowach prywatnych, by nie dokonywać zmian co dwa, trzy lata. Zwłaszcza nie powinno się ich robić w obliczu kryzysu, padał argument, że nie ma sensu drukować co chwila nowych książek z uwagi na brak papieru. Nauczyciele wysuwali żądania ustabilizowania sytuacji płacowej w szkołach i krytycznie oceniali także wrześniowe podwyżki, które ich zdaniem były niewystarczające. Uważano, że zbyt niski wzrost płac nie przybliża ich dochodów do tych, które otrzymują inne grupy zawodowe. Oceniano, że prorządowy ZNP się nie spisał i także odpowiada za złą sytuację szkolnictwa. SB przytaczała w swoim meldunku jedno z zarejestrowanych zdań, w którym domagano się zaprzestania „eksperymentowania w poszukiwaniu najwłaściwszego modelu funkcjonowania placówek oświatowych”.
Mniej spirytusu
Pierwsze dni października przyniosły wzburzenie załogi zakładów spirytusowych Polmos. Tempo produkcji wyraźnie spadło, przyczyną były braki w dostawach surowców, a od wykonania planu zależało z kolei wynagrodzenie pracowników, którzy wykazywali oznaki zaniepokojenia tą sytuacją. Partia wyczulona na podobny „ferment” wraz z SB starała się kontrolować sytuację. Doszło do spotkania dyrektora zakładu M. Zgraji z załogą. Dyrektor uspokoił pracowników produkcji oświadczając, że „perturbacje surowcowe” oraz dwutygodniowy remont prowadzony w Polmosie nie będą miały wpływu na roczny plan, w poprzednich miesiącach miał on być znacznie przekroczony, zwłaszcza w pierwszym półroczu 1987 roku produkcja była wysoka i dlatego nie było obawy o niekorzystny wpływ na płace. 13 pensja miała być według zapewnień dyrektora wypłacona. Raciborska SB prowadziła w zakładzie tajne działania i stwierdziła, że sytuacja została opanowana i nie natrafiła na symptomy świadczące o niezadowoleniu załogi czy mogące skutkować jakimiś formami protestu, strajku nie należało się spodziewać. Podobna sytuacja była w innych zakładach Raciborza. Produkcję, wręcz całą gospodarkę PRL, dusił brak dostaw surowców lub komponentów oraz ich nierytmiczne dostawy. W październiku tak samo było w KOLZAMIE, czy w ZEW-ie, w którym brakowało koksu naftowego, antracytu, żywicy do produkcji kitów węglowych itd. Mimo to wielu raciborzan uważało, że zła sytuacja gospodarcza jest skutkiem dawnych strajków i działań Solidarności. Na tym polu propaganda Partii odnosiła znaczne sukcesy, i nawet dzisiaj można się spotkać z takimi opiniami. Paradoksem jest, że wielu pracowników widziało na co dzień bałagan i dyktat ideologii nad gospodarką, a mimo to wierzyli propagandzie Jerzego Urbana. Co ciekawe, w Raciborzu w 1981 roku odbył się, chyba tylko raz i to tylko dwugodzinny strajk, w którym wzięły udział zdaje się dwa zakłady. Najczęściej ograniczano się do oflagowania zakładów.
A może szpieg?
W pierwszych dniach miesiąca przybył do PRL urodzony w Raciborzu w 1948 roku oficer Bundeswehry Josef Dirschka. Komuniści natychmiast zainteresowali się nim i jego najbliższymi planami. Został poddany inwigilacji, mercedes, którym przyjechał był zapewne śledzony. Obcokrajowiec musiał dopełnić tzw. obowiązek meldunkowy, który ułatwiał kontrolowanie gości z Zachodu. Jak odnotowano, Josef Dirschka zameldował się w Raciborzu u Antoniego Wyplera. W trakcie pobytu Niemca raciborska SB bliżej przyjrzała się jego kontaktom towarzyskim, byli to jednak głównie koledzy z lat szkolnych, którym wprost opowiadał o swoim statusie społecznym w Niemczech Zachodnich i przeszkoleniu wojskowym, które miał ponoć odbyć w USA. SB nie stwierdziła, by wykazywał zainteresowanie obiektami wojskowymi lub specjalnego znaczenia i na tym zdaje się działania kontrwywiadowcze zakończono.
ZOZ Racibórz
W środowisku raciborskich lekarzy bardzo krytycznie oceniano zaopatrzenie w podstawowe leki i środki opatrunkowe, brakowało tak podstawowych rzeczy jak waciki i gazy opatrunkowe. Starsi stażem i wiekiem medycy mówili, że tak źle to było chyba tylko w latach 50. W ZOZ (Zakład Opieki Zdrowotnej) Racibórz doszło do zmian na stanowisku dyrektora. Doktor Zdzisław Masełko zrezygnował ze stanowiska w związku z objęciem stanowiska zastępcy dyrektora ds. medycznych FAFAKO. Lekarz wojewódzki próbował zorganizować konkurs na stanowisko szefa ZOZ, ale zgłosił się tylko jeden kandydat doktor Bogdan Jachimowicz, członek PZPR, pracujący w raciborskim ZOZ od roku 1968, posiadający II stopień specjalizacji z ortopedii. Odnotowano, że środowisko pracowników służby zdrowia pozytywnie przyjęło objęcie przez niego tej funkcji. Wobec braku kontrkandydatów dr Jachimowicz przez miesiąc miał pełnić p.o. dyrektora i po tym czasie, jeśli nie pojawią się inni chętni, miał objąć stanowisko.
Ks. Jerzy
W kościele Farnym odprawiono 18 X mszę w intencji zamordowanego przez SB w roku 1984 księdza Jerzego Popiełuszki. Wikary parafii na Rynku nakreślił sylwetkę i drogę kapłańską ks. Jerzego. Padły słowa o męczeńskiej śmierci, którą poniósł za głoszenie i krzewienie wartości chrześcijańskich i przypomniał jego życiowe motto: Zło dobrem zwyciężaj. W kazaniu znalazł się fragment o torturach, których przed śmiercią doświadczył ks. Popiełuszko. Kwestie te zaniepokoiły pracowników raciborskiej placówki SB inwigilujących księży i wiernych w czasie nabożeństwa. Z kolei wystrój kościoła i reakcje wiernych uznano za neutralne, a więc pozytywne dla władz. Mszę dla młodzieży 19 X w intencji męczeńskiej śmierci ks. Popiełuszki także objęto dyskretnym nadzorem.
Formy oporu
Na ul. Długiej miała miejsce 27 X akcja ulotkowa raciborskiej młodzieży, w godzinach popołudniowych rozrzucone ulotki przypominały o napadzie Armii Czerwonej na Polskę 17 września 1939 roku. SB odnotowała zdarzenie, przejęła 20 szt. bibuły, a w meldunku do Katowic przytoczyła ich treść i szczegółowy opis zewnętrzny. Rocznicowy tekst został podpisany przez podziemne struktury Niezależnego Zrzeszenia Studentów z Katowic i Gliwic oraz Oddział Solidarności Walczącej z Katowic. Akcje prowadzono także w innych częściach miasta, ale SB nie wpadła na ich trop. Uznano, że materiały zostały podpisane przez studentów, więc SB zaczęła prowadzić rozpoznanie kontaktów studentów raciborskiego Studium Nauczycielskiego ze studentami z Katowic i Gliwic. Nie przyniosło to jednak żadnych efektów.
Beno Benczew
You must be logged in to post a comment.