Paweł Newerla przedstawia: Kultura w powojennym Raciborzu

Jest sierpień 1945 r. Polski magistrat dopiero od trzech miesięcy urzęduje w budynku przy ul. Batorego. Ulice są zasypane gruzem. Straszą ruiny wypalonych domów.


Po Raciborzu roznosi się wieść, iż w „Domu Kultury”, czyli w sali widowiskowej Zakładu św. Notburgi przy ul. Sienkiewicza (przez kolejne dziesięciolecia sala służyła Klubowi Sportowemu „Unia”), będzie wystawiona śpiewogra „Karpaccy górale”. Wiadomo, że publiczność oglądająca sztukę Józefa Korzeniowskiego z 1840 r. ochoczo razem z artystami śpiewała dzisiejszą pieśń biesiadną „Czerwony pas, za pasem broń” (choć w oryginale było „czerwony płaszcz”).

Zostało jedno kino

Przy magistracie powstała „Rada Rozwoju Gospodarczego Ziemi Raciborskiej”, której przewodził prezes Spółdzielni Spożywców „Społem” – Władysław Blach. Poza sprawami gospodarczymi Rada zainicjowała powstanie „Teatru Tęczowego Ziemi Raciborskiej”. Kierowali nim Gustaw Szwedka i Atanazy Pomagajbo. Do końca 1949 r. teatr dał aż 127 przedstawień!

Na ul. Długiej leżały jeszcze gruzy, kiedy na rogu ulicy Ubogiej (przemianowanej potem na Engelsa a później na Bankową) pokazał się afisz o wyświetleniu komedii muzycznej z 1935 r. „Manewry miłosne”. Na seans zapraszano do kina „Bałtyk” przy ul. Londzina. Taką nazwę nadano jedynemu zachowanemu z trzech raciborskich kin.

Świetlica w biurze

Działalność kulturalna rozwijała się oddolnie, z inicjatywy różnych ludzi i organizacji. Już w lipcu 1945 r. Związek Zawodowy Kolejarzy przy ul. Piaskowej uruchomił „Klub Robotniczy Kolejarzy”. Działały tam zespoły teatralny, taneczny, mandolinistów i chór. Także Spółdzielnia Spożywców „Społem” miała swoją świetlicę, działającą po pracy w pomieszczeniach biurowych przy ul. Londzina i przy pl. Wolności. Tam Atanazy Pomagajbo wraz z żoną prowadzili znany „Teatr Ziemi Raciborskiej”. W ramach ruchu „łączności miasta ze wsią” ten teatr występował także w świetlicach wiejskich. Szonowice podziękowały „Społem” za „występ artystyczny”, stwierdzając że „sala była zapełniona a społeczeństwo zadowolone”. Cukrownia „Racibórz” zorganizowała swoją świetlicę przy ul. Staszica, która była znana z doskonale zorganizowanych balów. Po 1950 r. przy ul. Szkolnej powstał Klub Fabryczny ZEW, który w sali lokalu „Villa Nova” (naroże ul. Piaskowej i Sudeckiej) prowadził także kino. Już w 1946 r. przy „Fabryce Elektrod Węglowych” J. Jagielnicki założył zespół smyczkowy. Rok późni powstała orkiestra dęta, która w 1954 r. liczyła 50 muzyków. Orkiestry dęte mieli także cukrownicy, czy kolejarze. Dodajmy, że w 1954 r. na ziemi raciborskiej działało 26 świetlic z 36 zespołami – teatralnymi, chóralnymi, wokalno-muzycznymi i recytatorskimi, oraz 3 orkiestry.

Teatr został domem

Wiadomo, że przedwojenny Racibórz miał swój Teatr Miejski na 788 miejsc. Uległ jednak zniszczeniu, a w miejscu sceny przebiega dziś ul. Ludwika. W 1949 r. prezydent miasta Józef Kozik wystąpił z inicjatywą wybudowania teatru. Wybrał do tego salę widowiskową byłego hotelu przy ul. Panieńskiej. Dnia 1 lutego 1952 r. przy ul. Chopina uroczyście otwarto Powiatowy Dom Kultury z salą na 709 miejsc. Już w pierwszym roku działania zorganizowano 16 przedstawień teatralnych, na które przybyło 7.200 widzów, 11 występów opery i operetki (6.100 widzów), 6 imprez estradowych (4.000) a także 6 akademii i wieców, w których uczestniczyło średnio 750 osób, zatem więcej niż wynosiła liczba miejsc. Trzeba zresztą dodać, że po 6 latach poziom ideologiczny społeczeństwa wzrósł, bo w 17 akademiach uczestniczyło średnio po 764 osób. Występy estradowe cieszyły się w 1958 r. także wielką popularnością, bo na 32 imprezach było średnio po 756 osób, a na 33 przedstawieniach teatralnych tylko po 475 widzów. Dodajmy, że w 1969 r. obiekt został Miejskim Domem Kultury.

Spółdzielcza „Strzecha”

Przy ul. Londzina mieścił się spalony „Dom Narodowy »Strzecha. 17 czerwca 1955 r. raciborska spółdzielczość pracy objęła ruiny zabudowań „Strzechy” z zamiarem odbudowy. „Międzyspółdzielcza Świetlica Spółdzielczości Pracy”, działała od 1954 r. przy pl. Wolności, a rządzili tam Michał Kulik, Maksymilian Biczek oraz prof. Aleksander Orłowski, znamienity szef chórów. Po 3 latach odbudowy kosztem 8 milionów złotych, wyłożonych przez spółdzielnie ziemi raciborskiej a także z ogólnopolskich składek spółdzielczości, w dniu 16 września 1958 r. otwarty został „Spółdzielczy Dom Kultury »Strzecha«”. Jakoś autorzy zapominają, że istnienie „Strzechy” mamy do zawdzięczenia spółdzielczości (inna jest rzecz, że po 1989 r. spółdzielnie okrzyknięto „dzieckiem komunizmu”, choć początki spółdzielczości sięgają 1844 r. a Marks swój „Kapitał” opublikował dopiero w 1867 r.); w każdym razie w wydanej przed kilku laty monografii „Strzechy” słowo „spółdzielczy” występuje tylko jeden raz. W 1958 r. w „Strzesze” działał chór mieszany, zespoły – taneczny i teatralny, ognisko baletowe i orkiestra dęta. W budynku prowadzono także kino, trzecie wówczas w mieście.

Ruch śpiewaczy już przed wojną był bardzo rozwinięty. Prawie w każdej parafii działał chór, liczący nawet do 100 osób. Założony w 1924 r. chór „Harmonia” po wojnie prowadził prof. Orłowski. Karol Jureczka dyrygował chórem „Cecylia” w Krzanowicach od 1928 do 1978 r. Po 1945 r. działało aż 12 chórów, w tym „Plania” pod A. Orłowskim, „Echo” pod R. Masarczykiem, „Ogniwo” pod Gryczką, czy „Strzecha” pod batutą Fr. Chanika. Zjednoczeniu Polskich Zespołów Śpiewaczych, od 1947 r. grupującego raciborskie chóry, mamy do zawdzięczenia pomnik Stanisława Moniuszki, dzieło Jana Cykowskiego, odsłonięty w 1961 r. na skwerze przed sądem.

*****

Pierwsza księgarnia w Raciborzu powstała już w sierpniu 1945 r. z inicjatywy Leona Zauchy, Aleksandra Labudy, Ireny Roszkowskiej, Pawła Świtały, Jan Stasieckiego i Antoniego Cholewy, którzy utworzyli „Księgarnię Spółdzielczą Ognisko”, mieszczącą się przy ul. Londzina 1. W 1946 r. przy ul. Długiej powstała księgarnia Sp. Wyd. „Książka”, którą kierował prof. Śmigielski, a później nieodżałowany księgarz, p. Mazurek. „Dom Książki” w 1957 r. prowadził w Raciborzu 3 placówki: księgarnię im. Arki Bożka przy ul. Londzina 1, księgarnię im. Jana Kasprowicza przy Rynku 11 oraz księgarnię powiatową przy ul. Drewnianej 2. Księgarnia im. Arki Bożka prowadziła nawet wysyłkę książek za granicę. Przy ul. Długiej istniała jeszcze księgarnia św. Krzyża, prowadzącą głównie sprzedaż wydawnictw religijnych.

Kraków darzył Racibórz estymą

Po wojnie społeczeństwo było biedne, książki nie były „artykułem pierwszej potrzeby”. Niezbędne wydawały się biblioteki. Związek Nauczycielstwa Polskiego w 1946 r. zebrał wśród swoich członków 120 tomów, tworząc ogólnie dostępną bibliotekę. Kraków zawsze darzył Racibórz dużą estymą, czego dowodem jest chociażby umieszczenie herbu Raciborza na honorowym miejscu w galerii w Sukiennicach. Kraków w 1946 r. przekazał do Raciborza 249 woluminów, które stały się zalążkiem Biblioteki Miejskiej i Powiatowej. Ze sprawozdania komisji oświaty Prezydium Powiatowej Rady Narodowej z 1947 r. wynika, iż w Raciborzu istniała jedna biblioteka dysponująca 2.300 tomami. Ponadto w powiecie działało 6 „bibliotek mobilnych”, posiadających po 50 książek; była to forma dotarcia z książką także na wieś.

20 lipca 1948 r. przy ul. Panieńskiej 12 utworzona została Miejska Biblioteka Publiczna. Do końca roku było 445 wypożyczeń, a do bestsellerów należała książka W. Dunarowskiego „Leżąc krzyżem”, która znalazła aż 30 czytelników. W 1949 r. biblioteka przeniosła się na pl. Wolności 1. Dysponowała wówczas zasobem 6.410 tomów, z których korzystało 639 czytelników. Jeżeli uwzględnić, że było 14.000 wypożyczeń, znaczyłoby to, że każdy z czytelników korzystał z 22 książek rocznie, co wydaje się liczbą znaczącą.

Książnica na rynku

W 1953 r. Miejska Biblioteka Publiczna przeniosła się na Rynek 12. Miała wtedy 14.287 woluminów, 1.911 czytelników i 40.500 wypożyczeń. Czytelnia biblioteki została ulokowana w Powiatowym Domu Kultury. Dodajmy, że w 1959 r. zasoby biblioteki zwiększyły się do 29.681 tomów, przy 3.125 czytelnikach i 56.790 wypożyczeniach. Trzeba uwzględnić, że w Raciborzu w 1959 r. działała ponadto, kierowana przez Annę Łączkowską, Biblioteka Spółdzielczości Pracy, dysponująca zasobem 28.000 woluminów.

W owym czasie w Raciborzu odbył się szereg spotkań autorskich z Gustawem Morcinkiem, Zofią Nałkowską, Magdaleną Samozwaniec, Ryszardem Hajdukiem, Wilhelmem Szewczykiem, Jakubem Kanią i in. W maju organizowane były „Dni Oświaty, Książki i Prasy”. Oprócz wydawnictw o charakterze ideologicznym, sprzedawano także wiele pozycji z literatury pięknej – nie tylko radzieckiej. Formą popularyzacji książek były organizowane wystawy książek, posługujące się szczytnymi hasłami, jak np. „Książka w walce o pokój i plan 6-letni”.

Za mało polityki

Nie można pomijać prasy. W 1947 r. wychodziły „Nowiny Raciborskie” jako mutacja „Nowin Opolskich”. Już w 1949 r. „Nowiny” zamknięto. 3 grudnia 1956 r. ukazał się pierwszy numer „Głosu Ziemi Raciborskiej” – organu Komitetu Frontu Narodowego. We wrześniu 1957 r. ponownie ukazały się „Nowiny Raciborskie”, które jednak w lutym 1958 r. zmieniły nazwę na „Nowiny” jako organ dla rejonu: Rybnik, Racibórz i Wodzisław. Dokonując krytycznej analizy ówczesnych czasopism regionalnych, tow. A.L. napisał: „Nie cieszyły się popularnością, ponieważ zbyt mało zajmowały się problematyką społeczną i polityczną”.

Od 1 stycznia 1952 r. zaczęła wychodzić „Trybuna Opolska”, która zamieszczała także regionalne informacje. W 1962 r. w Raciborzu powstał oddział Trybuny, w którym pracowali Nina Kracherowa oraz Zbigniew Gładysz.

Trzeba wspomnieć jeszcze o gazetach zakładowych. We wrześniu 1952 r. wyszedł pierwszy numer „Głosu Załogi”, wydawany przez Zakłady Elektrod Węglowych „1 Maja”. Od listopada 1953 r. przyjęła nazwę „Elektroda”. Zespół w składzie: Czesław Malcharek, Wanda Pietera i Walter Sotyka wydawał gazetę w nakładzie aż 2.500 egzemplarzy, co przekracza wielkość załogi i potwierdza zajmowanie się także problematyką ogólniejszą. Warto nadmienić, że w latach 1986 – 95 gazeta wychodziła pod nazwą „Elektroda Raciborska” i była wydawana przez ZEW i TMZR pod redakcją Ireny Kubicy i Wandy Pietery. Istniał także „Głos Rafametu”, jednak nawet w monografiach tej fabryki nie ma wzmianki o gazecie.

Człowiek pracy idzie do muzeum

Istotne miejsce w kulturze powojennego Raciborza zajmowało również Muzeum. Budynek główny był częściowo zniszczony. Trzeba było także szukać zbiorów, które ze względów bezpieczeństwa były rozmieszczone w różnych częściach miasta, częściowo także rozkradane. Po wykonaniu remontu, 21 kwietnia 1948 r. nastąpiło otwarcie. W sprawozdaniu dyrekcji można wyczytać, że od chwili otwarcia muzeum do 1 maja 1949 r. frekwencja wynosiła 28.091 osób – przy liczbie mieszkańców Raciborza – 26.000 osób; co było niewątpliwie wielkim osiągnięciem. Poziom świadomości ideologicznej dyrekcji wydawał się także być na odpowiednim poziomie, skoro pisze się: „Najważniejszym osiągnięciem jest zdobycie przez muzeum człowieka pracy, który czy to w dni powszednie po pracy, czy to w dni świąteczne przychodzi do muzeum by współżyć ze sztuką”.

Choć niektóre wystawy były opatrzone hasłami propagandowymi, zgodnymi z duchem czasu, np. „Plastycy w walce o pokój”, nie można pominąć kulturotwórczych zasług muzeum. Już w 1948 r. pokazano wystawę obrazów i rysunków Jana Matejki ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, co dzisiaj wydaje się zupełnie niemożliwe. Raciborzanie mieli także możliwość oglądania oryginałów obrazów Rodakowskiego, Chełmońskiego, Gierymskiego, Kostrzewskiego, Stanisławskiego, Wyczółkowskiego, ale także Vlastimila Hofmanna. Dla niżej podpisanego olśnieniem był np. śnieg w niebieskim odcieniu na akwarelach Fałata, boć śnieg jest przecież biały. Nas, uczniów gimnazjum, w dużej części chłopaków ze wsi, nasza polonistka, dr Anna Wróbel, prowadziła na każdą wystawę zorganizowaną przez raciborskie Muzeum, aby poszerzyć nasze horyzonty kulturalne. Wbrew panującym dzisiaj poglądom, kultura miała się w powojennym Raciborzu wcale nieźle.

Paweł Newerla