Przez lata zbierał prospekty i katalogi samochodowe. Efekt? Piorunujący!
Mariusz Celny z Wodzisławia Śl. ma nietypową pasję. Kolekcjonuje prospekty i katalogi samochodowe. Uzbierał ich ponad… 25 tysięcy.
Pierwszy egzemplarz, który trafił w jego ręce, dotyczył fiata 131. Było to prawie 30 lat temu. Ma go do dziś. Początkowo swoje zdobycze chował do segregatora. Później prospekty i katalogi zajęły osobny regał. Następnie kilka regałów. Kolekcja wciąż rozrastała się. Obecnie liczy ponad 25 tys. egzemplarzy. – Przechowuję je w osobnym pokoju oraz w garażu. Z tym, że w garażu znajdują się prospekty i katalogi, które mam w dwóch lub trzech egzemplarzach – podkreśla wodzisławianin.
Ciekawostką jest to, że w wielu prospektach widać kobiety, które samodzielnie wymieniają koła lub wykonują inne podobne czynności. Miało to udowadniać łatwość obsługi wozu.
Żuk i… trzy świnki. Prospekt polskiego samochodu dostawczego marki Żuk jest przykładem antyreklamy. Słaby graficznie. Za to uśmiech na twarzy wywołuje to, co dodatkowo znajduje się w prospekcie. Chodzi o reklamy innych urządzeń produkowanych przez lubelską Fabrykę Samochodów Ciężarowych. Przykład? Zgniatacz ziarna. – Rewelacyjne wyniki w tuczeniu trzody chlewnej zapewni ci zgniatacz ziarna GM-225 – czytamy w reklamie. Do tego ilustracja z trzema świnkami. Jedna świnka wygląda mizernie, ale dwie z nich są tłuste, ponieważ – jak zapewniają – „jesteśmy dobrze tuczone, bo jemy pasze gniecione”. – Przestarzałe żuki sprzedawały się słabo, więc nasza fabryka produkowała też inne urządzenia, by podreperować budżet – wyjaśnia wodzisławianin.
Volkswagen Garbus. Chociaż samochód został zaprojektowany i wprowadzony do produkcji w latach 30., masowa produkcja ruszyła w 1945 r., po zakończeniu II wojny światowej. – Nie wszyscy wiedzą, że pomysłodawcą produkcji samochodu był Adolf Hitler. Chciał, by pojazd był popularny. Stąd jego fotografia w prospekcie. Zapisy na samochody były prowadzone od 1938 r. Podpisywało się umowę i otrzymywało tzw. sparkarte, czyli książeczkę, w której zaznaczano wpłaty kolejnych rat…
Przed wybuchem II wojny światowej fabrykę opuściła niewielka liczba egzemplarzy modelu, pierwsza większa seria egzemplarzy opartych na podwoziu KdF-Wagen powstała na potrzeby wojskowe. Klienci, którzy zaczęli wpłacać pieniądze w 1939 lub 1940 r. nigdy samochodów nie otrzymali – tłumaczy Mariusz Celny.
Bentley Brooklands. Arnage and Azure. Powiew luksusu, czyli boks marki Bentley. Wewnątrz, prócz opisu samochodu, znajdziemy przykładowe kolory i rodzaje lakierów oraz drewna i skóry. Do tego przeróżne tapicerki i podsufitki. Cennika brak. Dlaczego? Bo kombinacji wyposażenia jest było wiele, że kalkulacje przygotowywało się każdemu klientowi z osobna. – Klient mógł zażyczyć sobie niemal wszystko. Kwoty dodatkowych opcji mogły podnieść podstawową wartość pojazdu dwu, trzy a nawet czterokrotnie – zaznacza Mariusz Celny.
Audi A8, wersja opancerzona. O jednym z egzemplarzy tego samochodu zrobiło się ostatnio naprawdę głośno. Rządowa limuzyna audi A8 – z premier Beatą Szydło jako pasażerką – uderzyła w drzewo. Prospekt audi A8, który teraz opisujemy, składa się z dwóch katalogów – o wersji standardowej i o opancerzonej. – Wersja opancerzona jest sprzedawana tylko wybranym klientom. Firma gwarantuje sobie w kontrakcie prawo do odkupienia wycofywanego egzemplarza. Chodzi o to, by nikt nie poznał, jakie samochód posiada zabezpieczenia, z jakich materiałów jest wykonany i jakie ma słaby punkty – wylicza wodzisławianin. Co ciekawe, w katalogu pojawiają się też przykłady broni, przed którą chroni pancerz pojazdu.
Przedwojenne perełki
Kolekcja jest niezwykle bogata. Daje obraz motoryzacji od okresu dwudziestolecia międzywojennego, aż do czasów nam współczesnych. Najstarszy prospekt pochodzi z 1927 r. Jest to wydawnictwo marki Ford, z napisami w języku polskim. – Polskie, przedwojenne wydania prospektów są unikatowe. Niełatwo je zdobyć, bo w czasie wojny wiele zostało zniszczonych – tłumaczy Mariusz Celny.
Również prospekty polskich samochodów z okresu komunizmu są trudno dostępne. Chętnych na nowe samochody było wielu, samochodów – mało. Nie było potrzeby wydawania reklam. – Nie wręczało się klientom prospektów. Prospekty były drukowane albo na rynki zagraniczne, albo np. na targi w Poznaniu, żeby pochwalić się tym, że mamy w Polsce samochody – dodaje kolekcjoner.
Papier kontra internet
Wodzisławianin podkreśla, że sposób wydawania prospektów i katalogów zmieniał się na przestrzeni lat. Po wojnie firmy wydawały różne prospekty do różnych krajów. Inny prospekt trafiał do Niemiec, inny do Holandii. – Ale już od lat 80. i 90. występuje efekt globalizacji. Prospekty wyglądają tak samo, zmieniają się tylko języki. To rzecz jasna zaczęło ograniczać pojemność kolekcji – zaznacza Mariusz Celny. Dodaje też, że na niekorzyść pasjonatów działa to, że niektóre firmy przestają przygotowywać prospekty w wersji papierowej. W zamian oferują materiały w wersji elektronicznej.
Porsche 911. Jeden z ciekawszych prospektów jest stosunkowo nowy, bo pochodzi z 2012 r. Dotyczy porsche 911 turbo w wersji cabriolet. W eleganckim pudełku znajduje się 40-stronicowe wydawnictwo w twardej oprawie. A pod nim… niewielka figura silnika Porsche, którą można ustawić w dowolnym miejscu. – Prawdopodobnie zamysł był taki, że przyszły klient stawia taki miniaturowy silnik na biurku, tak długo o marzy o porsche, że w końcu kupuje – żartuje Mariusz Celny. Były też wersje prospektów w figurkami kół czy spojlerów.
Polonez. Pierwszy prospekt poloneza, produkowanego przez Fabrykę Samochodów Osobowych w Warszawie. Prospekt jest w wersji niemieckiej. Liczy tylko 4 strony. Na temat samochodu nie przeczytamy zbyt wiele, za to zobaczymy zupełnie inne jak na czasy komunizmu podejście do reklamy. Prospekt ukazuje szczęśliwą rodzinę, zadowoloną z faktu posiadania poloneza.
Fiat 125 p. Dla porównania dwie wersje fiata 125 p. Po lewej stronie polska wersja, czyli uboższa. Po prawej włoska wersja, czyli bogatsza. Włoski „duży fiat” mógł pochwalić się silnikami o mocy 90 i 100 KM (polski tylko 60 i 70 KM). Włoski miał dużo lepsze wyposażenie, kwadratowe reklektory, chromowane listwy, a nawet automatyczną skrzynię biegów.
Fiat 126 p. Niezwykle popularny w Polsce fiat 126 p. Włoskie wydanie prospektu z 1972 r. Prezentowany „maluch” ma zieloną tapicerkę i chromowane elementy, które były tańsze od plastikowych…
Do tradycyjnego wydania prospektu dołączono mały katalog, który pokazuje, że „maluch” – chociaż niewielkich rozmiarów – jest bardzo sprytny i wjedzie niemal wszędzie (pokonuje nawet wodne rozlewisko).
Źródłem prospektów są dla pana Mariusza targi motoryzacyjne i dilerzy samochodowi. Szuka też ciekawych egzemplarzy w antykwariatach, internecie, wymienia się z innymi kolekcjonerami.
You must be logged in to post a comment.