Przez lata zbierał prospekty i katalogi samochodowe. Efekt? Piorunujący!

Mariusz Celny z Wodzisławia Śl. ma nietypową pasję. Kolekcjonuje prospekty i katalogi samochodowe. Uzbierał ich ponad… 25 tysięcy.


Alfa romeo SZ. Katalog prototypowej alfy romeo SZ z 1990 r., która była produkowana w niewielkiej liczbie egzemplarzy. Samochód o dyskusyjnym wyglądzie, z sześciocylindrowym, 3-litrowym silnikiem, o mocy 210 KM.

Pierwszy egzemplarz, który trafił w jego ręce, dotyczył fiata 131. Było to prawie 30 lat temu. Ma go do dziś. Początkowo swoje zdobycze chował do segregatora. Później prospekty i katalogi zajęły osobny regał. Następnie kilka regałów. Kolekcja wciąż rozrastała się. Obecnie liczy ponad 25 tys. egzemplarzy. – Przechowuję je w osobnym pokoju oraz w garażu. Z tym, że w garażu znajdują się prospekty i katalogi, które mam w dwóch lub trzech egzemplarzach – podkreśla wodzisławianin.

Przedwojenne perełki

Kolekcja jest niezwykle bogata. Daje obraz motoryzacji od okresu dwudziestolecia międzywojennego, aż do czasów nam współczesnych. Najstarszy prospekt pochodzi z 1927 r. Jest to wydawnictwo marki Ford, z napisami w języku polskim. – Polskie, przedwojenne wydania prospektów są unikatowe. Niełatwo je zdobyć, bo w czasie wojny wiele zostało zniszczonych – tłumaczy Mariusz Celny.

Również prospekty polskich samochodów z okresu komunizmu są trudno dostępne. Chętnych na nowe samochody było wielu, samochodów – mało. Nie było potrzeby wydawania reklam. – Nie wręczało się klientom prospektów. Prospekty były drukowane albo na rynki zagraniczne, albo np. na targi w Poznaniu, żeby pochwalić się tym, że mamy w Polsce samochody – dodaje kolekcjoner.

Fiat 500 by Gucci. Motoryzacja i moda, czyli fiat 500 w limitowanej wersji – powstał we współpracy z domem mody Gucci. Prospekt zawiera piękne zdjęcia. Prócz wozu można podziwiać modelki i modeli oraz eleganckie torebki z metką Gucci.

Papier kontra internet

Wodzisławianin podkreśla, że sposób wydawania prospektów i katalogów zmieniał się na przestrzeni lat. Po wojnie firmy wydawały różne prospekty do różnych krajów. Inny prospekt trafiał do Niemiec, inny do Holandii. – Ale już od lat 80. i 90. występuje efekt globalizacji. Prospekty wyglądają tak samo, zmieniają się tylko języki. To rzecz jasna zaczęło ograniczać pojemność kolekcji – zaznacza Mariusz Celny. Dodaje też, że na niekorzyść pasjonatów działa to, że niektóre firmy przestają przygotowywać prospekty w wersji papierowej. W zamian oferują materiały w wersji elektronicznej.

Źródłem prospektów są dla pana Mariusza targi motoryzacyjne i dilerzy samochodowi. Szuka też ciekawych egzemplarzy w antykwariatach, internecie, wymienia się z innymi kolekcjonerami.

Magdalena Kulok