Kolej w obiektywie Jacka Rudnika

Pozytywnie zakręcony. Od czwartego roku życia zakochany w dworcach, kolei, pociągach. Kilka lat temu pasję tę połączył z miłością do fotografii. Choć od wnętrza maszyn woli ich wygląd, przyznaje, że głęboko w nich drzemie olbrzymi potencjał. – Pociągi mają w sobie duszę – mówi specjalnie dla magazyn.nowiny.pl raciborzanin Jacek Rudnik.


Wystarczy zaledwie kilka słów, aby obrazowo przestawić to, czym się zajmuje. Wyobraźcie sobie pusty dworzec, pociąg i jego celującego w kierunku maszyny z lustrzanki…

_OQL9038

Rozmawiamy niespełna pięć minut, na peron pierwszy raciborskiego dworca wjeżdża pociąg relacji Racibórz-Wrocław. – Uwielbiam stukot kół – zdradza od razu 31-letni Jacek Rudnik. – Kiedyś ten dźwięk był żywszy, niestety stary tabor zaczęli zastępować o wiele nowszym i mniej hałasującym – mówi z nutą smutku, ale po chwili dodaje z uśmiechem, że osoba, która od dzieciństwa kocha kolej, jest w stanie usłyszeć każdy dźwięk wydany przez pociąg. – Wszystko zaczęło się tak naprawdę, gdy miałem cztery, może pięć lat. Jako dziecko lubiłem przebywać na dworcu, to mnie uspokajało, ale i rozbudzało ciekawość. Pewnego dnia jedna z konduktorek oprowadziła mnie po pociągu, pokazała kulisy swojej pracy i opowiedziała o życiu na kolei. Wiele oczywiście z tego nie zrozumiałem, ale zostałem oczarowany – wspomina nasz bohater.

Doskonale za to przypomina sobie pierwszą podróż pociągiem. – To był kurs relacji Racibórz-Baborów, jechaliśmy wagonami piętrowymi prowadzonymi przez spalinowóz typu SM42 lub SP42 – opowiada, dorzucając z żalem, że wiele połączeń z dawnych lat już nie funkcjonuje. – Pamiętam jeszcze pociągi ekspresowe z Wrocławia przez Racibórz do Budapesztu czy Wiednia – mówi. – Czasami czuję pustkę, gdy przechodzę w pobliżu zapomnianego i zarośniętego krzakami szlaku, który kiedyś tętnił życiem. A takich jest niestety coraz więcej.

Dlaczego akurat pociągi, a nie na przykład samochody, autobusy czy tramwaje? – Spodobała mi się chyba ta różnorodność taboru i niewyobrażalna moc tych maszyn – nie kryje pan Jacek, podając za przykład składy towarowe, które osiągają wagę kilku tysięcy ton. Jego serca nie skradły jednak, ani pociągi towarowe, ani osobowe. – Chciałbym żyć w epoce parowozów. Mam do nich ogromny sentyment. Sadza, para, świst syreny parowozu przy odjeździe – coś niewyobrażalnego i niesamowicie klimatycznego – zachwyca się mój rozmówca. – Z posiadanych informacji wiem, że parowozy jeszcze niedawno obsługiwały linię Leszno-Wolsztyn w planowym ruchu kolejowym. Po krótkiej przerwie, znów można je spotkać na tej linii.

_OQL9064

Nie chcąc wyjść na dziwaka, tłumaczy, że fotografuje pociągi w celach dokumentacyjnych. – Modernizowany jest tabor, zmienia się malatura lokomotyw, ich oznaczenia. Chciałbym uwiecznić na swoich zdjęciach wszystko to, co już nigdy nie wróci. Być może kiedyś wzbogacą one jakieś zbiory czy literaturę dotyczącą historii kolei – wyjaśnia raciborzanin, który w swojej kolekcji ma parę tysięcy zdjęć. – Najwięcej fotografii wykonałem na Raciborszczyźnie. Nędza, Kuźnia Raciborska, Szymocice – to obszary, w które zapędzam się najczęściej. Zdarza się jednak, że aby zrobić jakieś unikatowe zdjęcie, wybieram się na drugi koniec Polski, a nawet za granicę, choćby do Cottbus. Żałuję, że nie dotarłem jeszcze do Czech, gdzie produkowany i wykorzystywany jest nowoczesny tabor kolejowy – ocenia. – Nie fotografuję tylko na dworcu. Dużo czasu spędzam przy szlakach kolejowych, wiaduktach oraz wszędzie tam, skąd można zrobić dobre zdjęcie -zdradza tajniki swojej pracy Rudnik.

Wyznaje zasadę, że każda pora roku jest dobra na realizację fotograficznej pasji, jeśli chodzi jednak o porę dnia, nie lubi używać swojej lustrzanki nocą. – Te zdjęcia nie muszą mieć waloru artystycznego. Oczywiście, dbam o każdy detal, staram się zrobić jak najlepsze ujęcie, wybrać odpowiedni moment wykonania zdjęcia, znaleźć dobre światło, a jeśli zachodzi taka potrzeba, poprawiam zdjęcia w programach do obróbki graficznej. Jednak ideą jest przede wszystkim dokumentowanie, a robienie zdjęć przy blasku księżyca, moim zdaniem, mija się trochę z celem – uważa pan Jacek.

_OQL9029

Rudnik skupia się na uwiecznieniu całego składu, nie fotografuje detali maszyny ani jej zaplecza technicznego. – Smaczku zdjęciom mogą dodać na przykład przechadzający się po peronie podróżni lub przelatujący ptak – zauważa. – Czasami żałuję, że nie zająłem się fotografią kolejową wcześniej. Przez to wiele mnie ominęło, zniknęły pociągi, które woziły ludzi od kilkudziesięciu lat – mówi pan Jacek i zdradza, gdzie możemy obejrzeć owoce jego pracy: – Na moim fanpejdżu na Facebooku (link pod artykułem – przyp. red.). Pomysł był prosty: zamiast chować zdjęcia do szuflady, chciałem pokazać je ludziom. Fotografie pociągów są moim zdaniem niecodzienne i oryginalne. Poza tym, każdy mój wpis dostarcza pasjonatom kolei wiele pożytecznych informacji, wraz ze zdjęciem publikuję bowiem dane pociągu, w tym nazwę dystrybutora, numer połączenia itd. Skąd czerpię wiedzę? Wiele już wiem na temat kolei. W przypadku wątpliwości, konsultuję się ze znajomymi, którzy są także miłośnikami tej tematyki lub sięgam do literatury fachowej czy Internetu – wyjawia raciborzanin.

_DSC9681

Co jest w tym zajęciu najważniejsze? – pytam Jacka Rudnika. Odpowiada bez wahania, że cierpliwość. – Czasami trzeba wyczekać swoje. Dobrego zdjęcia nie da się zrobić w biegu. Najdłużej czekałem na paradę parowozów w Wolsztynie. Jakieś kilka godzin – wspomina. Ciemniejszą stroną mojej pasji jest to, że można czasem zostać wylegitymowany przez funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei lub policjantów. Z tego tytułu nie poniosłem nigdy żadnych konsekwencji, gdyż zakaz fotografowania kolei jest praktycznie martwy.

Czas naszego spotkania nieubłaganie dobiega końca. W chwili gdy wstajemy z dworcowej ławeczki, pociąg, który dotrzymał nam towarzystwa, rusza w kierunku Wrocławia. Wsłuchujemy się w stukot kół uderzających o stalowe szyny, przypominający nieco dźwięk bijącego serca. Zapada cisza, którą tylko momentami nieśmiało przerywa szum wiatru. Nasz bohater zostaje sam na opustoszałym dworcu. Ale coś mi mówi, że za chwilę ruszy kolejowym szlakiem, aby złapać w kadrze pociąg , pędzący gdzieś na drugi koniec Polski.

Wojciech Kowalczyk | Fot. Paweł Okulowski oraz https://www.facebook.com/railsilesia