Piękna sylwetka to podstawa. Panie rzeźbią ciała w Maximusie

Hanna Heldt i Ewelina Kufieta poznały się na siłowni. Ich pasją jest bowiem praca nad własnym ciałem. Niedawno wspólnie wystartowały w Mistrzostwach Polski w Kulturystyce i Fitness, które 18 i 19 kwietnia odbyły się w Kielcach. I osiągnęły sukces, docierając do finału konkurencji fitness sylwetkowy.


Obie zajęły 6. miejsca tyle, że Ewelina w kategorii do 158 cm wzrostu, a Hanna w kategorii do 163 cm. Fitness sylwetkowe to dyscyplina sportowa, w której nacisk kładzie się na estetykę ciała. Sylwetka musi być wysportowana, proporcjonalna i bez nadmiernego rozrostu mięśni. Dlatego nie należy mylić tej konkurencji z kulturystyką. W fitnessie sylwetkowym cenione jest kiedy wszystkie mięśnie są równomiernie, ale delikatnie rozbudowane, a ciało szczupłe i proporcjonalne. Nadmierny rozrost masy mięśniowej, pożądany w kulturystyce, tu akurat mile widziany nie jest. – Owszem nasze mięśnie na zawodach są wyraźnie podkreślone i wyglądamy na mocno umięśnione, ale jest to efektem specjalnej diety odwodniającej organizm, którą stosuje się kilka dni przed zawodami – tłumaczy Ewelina Kufieta.

Dobra sylwetka dla siebie

Najczęściej można je spotkać w wodzisławskiej siłowni Maximus, gdzie na co dzień trenują i gdzie się poznały. Ich droga do siłowni była jednak odmienna. Hanna chciała po prostu zeszczupleć. – Kiedy zaczęłam odchudzanie, to ważyłam 85 kg. W pół roku, ćwicząc zrzuciłam 25 kg. A że zawsze podobały mi się umięśnione ciała, to dalej ćwiczyłam. Nie po to by zdobywać laury, ale dla siebie – wyjaśnia Hanna Heldt, której występ w Kielcach był drugim na imprezie rangi mistrzostw kraju. Dla jej koleżanki zawody w Kielcach były pierwszymi tej rangi w życiu. Choć w startach mistrzowskich Ewelina jest mniej doświadczona, to ćwiczy dłużej niż Hanna. – Zaczęłam w wieku 17 lat. Najpierw ćwiczyłam po piwnicach, na różnych małych siłowniach. Dopiero kilka lat temu trafiłam do Maximusa, gdzie poznałam Hanię. Dopiero ona ukierunkowała mnie na zawody. Ćwiczę jednak przede wszystkim dlatego, że dobra forma fizyczna i umięśniona sylwetka dodają mi pewności siebie – opowiada Ewelina.

O diecie czasem można zapomnieć

Pasja ma spory wpływ na całe ich życie. Wiele jej podporządkowują. Przede wszystkim dietę i tryb życia. W okresie jesienno-zimowym dieta ukierunkowana jest na budowę mięśni. Oparta jest na wysokobiałkowych posiłkach z węglowodanami. Oczywiście wszystko gotowane i 5 razy dziennie w niewielkich porcjach. Wiosną kiedy przychodzi czas na niemal całkowite odtłuszczenie organizmu dieta się zmienia i jest uboższa w białko i węglowodany. – Jemy wtedy praktycznie tylko kurczaka, ryż, ewentualnie białka z jaj, a z warzyw jedynie sałatę, pomidory i ogórki – wyjaśnia Hania. Taka dieta wymaga sporego samozaparcia, dyscypliny i systematyczności. Posiłki trzeba wcześniej przygotowywać i porcjować. Nie jest wcale łatwo. Ewelina jest mężatką i mamą. Musi więc gotować podwójnie. – Mąż jak to typowy górnik, twierdzi, że musi zjeść konkretnie, czyli kluski, roladę i sos – śmieje się Ewelina. Hania w tej kwestii ma nieco lepiej. Jej partner również startuje w zawodach, więc dieta nie jest mu obca. Za to trudności pojawiają się w pracy, bo Hania pracuje jako… kucharz w pizzerii. – Czasem zapachy korcą by zjeść coś czego zjeść nie powinnam. Ale wytrzymuję – mówi. – Raz w tygodniu możemy sobie dietę odpuścić i pójść np. do McDonalda – dodaje Ewelina. – Najlepiej jest po zawodach. To dla nas czas wyczekiwany. Wtedy w ogóle zawieszamy dietę na kilka dni i jemy dosłownie wszystko. Wafelki zajadamy bigosem i w ogóle. Gdyby ktoś nas widział stwierdziłby pewnie, że jesteśmy nienormalne – śmieje się Hania.

Rano tłuszcz spala się lepiej

Ale czas swobody nie trwa długo. Po tygodniu wracają do reżimu, tak dietetycznego jak i treningowego. Ten ostatni oznacza 4 razy wizytę na siłowni i ćwiczenia budujące rzeźbę mięśni. Polegają one na przerzucaniu ciężarków, ale o niedużej masie. – Liczy się przede wszystkim duża liczba powtórzeń danego ćwiczenia i poprawna technika jego wykonania – tłumaczy Ewelina. Do ćwiczenia przy pomocy ciężarków dochodzą codzienne ćwiczenia tlenowe, tzw. aeroby, a więc ćwiczenia na rowerku, orbitreku czy bieżni, które spalają tłuszcz. Ten drugi rodzaj ćwiczeń nasze bohaterki stosują rano, jeszcze przed śniadaniem. – Wszyscy twierdzą, że najpierw powinno się zjeść śniadanie. Dopiero nasza trenerka Patrycja Kozyra uświadomiła nam, że nie tędy droga. Przed śniadaniem organizm najlepiej spala tłuszcz podczas wysiłku – tłumaczy Ewelina. To konieczne, bo kluczem do sukcesu w fitness sylwetkowym jest idealna ekspozycja mięśni całego ciała. I tu tłuszcz do niczego potrzebny nie jest. Tym bardziej, że obie panie mają swoje marzenia sportowe. Chcą wystartować w mistrzostwach Europy. Przepustką do nich jest jednak podium mistrzostw Polski. I to jest ich cel na najbliższy rok.

Artur Marcisz