Ink Ognito Tattoo Fest, który odbył się przy okazji imprezy Rybnik Park – połączonej z koncertem Linkin Park, był tak oblegany, że przeszło to plany samych organizatorów. Z Dawidem Szczuckim ze studia Ink Ognito porozmawialiśmy o zmianie świadomości dotyczącej tatuaży i podsumowaliśmy minione wydarzenia.
Wchodząc do studia Ink Ognito trudno nie zauważyć ściany z kolekcją desek z grafikami. To nagrody z jednej z krakowskich konwencji tatuażu, które rokrocznie zdobywa Tomasz Tofi Torfiński (założyciel Ink Ognito) lub ktoś z jego ekipy. Wszyscy są bardzo otwarci. Dawid Szczucki, który w firmie zajmuje się marketingiem zaprasza na wygodną kanapę. – O czym mamy rozmawiać? – pyta. – O tatuażach, modzie, Rybnik Park… – odpowiadam. Jak niewielu rozmówców Dawid od razu przechodzi do rzeczy. – To co widzisz na ścianie to tylko część z naszej kolekcji trofeów, wyłącznie z jednej krakowskiej konwencji, która przyjęła nagradzanie takimi dechami. Oprócz tego są jeszcze inne konwencje krajowe i zagraniczne. To gałąź marketingu, bo warto pokazywać się na takich imprezach. Udział w konwencjach to zderzenie z klientem i światem tatuażu. To zwykłe targi, tak jak targi budownictwa. Tyle, że tutaj chodzi o tatuaż. W Polsce nie zarabia się na tatuażach ogromnych pieniędzy, ale za granicą owszem. Takie konwencje to zderzenie światów. Często wyjeżdżamy do naszych znajomych tatuażystów z zagranicy, w planach mamy również zaproszenie ich do nas – aby mogli popracować w naszym klimacie – zapowiada Dawid.
Udany festiwal
Rybnik Park i połączony z nim festiwal tatuażu był pierwszą tego typu imprezą w Rybniku. Rybniccy tatuażyści z ekipą Ink Ognito na czele od kilku lat zabiegali w urzędzie o możliwość organizacji podobnego wydarzenia. Dopiero w tym roku udało się je zorganizować, choć sam pomysł tym razem wyszedł od miasta. Dziarę (pot. tatuaż) z herbem Rybnika zrobił sobie u Tofiego nawet prezydent Piotr Kuczera.
– Przez ostatnie dwa lata odbijaliśmy się od ściany w urzędzie. Chodziłem na spotkania i zawsze okazywało się, że nie jesteśmy atrakcyjni. Teraz miasto samo zwróciło się do nas z rewelacyjnym pomysłem. Sam koncert jest fajny, ale robią to inne miasta. Te dodatkowe wydarzenia definiują jednak zainteresowanie samym miastem. Wcześniej ktoś przyjeżdżał na koncert i nic więcej. Teraz Rybnik Park był ogromną szansą promocyjną dla Rybnika. Na rynku dawno nie widziałem takich tłumów. Dla nas to również promocja, więc od razu podchwyciliśmy pomysł festiwalu tatuażu. Na chwilę obecną nie odczuwamy zwiększonego zainteresowania po Rybnik Park, ale być może w perspektywie czasu to się zmieni. Mamy w planach organizację własnego festiwalu tatuażu w przyszłym roku, ale to dopiero plany – mówi Dawid Szczucki.
Nie chcą powielać wzorów
– Dla nas jest ważne, że nasze tatuaże żyją w świecie i ludzie są z nich zadowoleni. Staramy się też uświadamiać klientów. Nie tatuujemy młodocianych, nawet gdy przychodzą z rodzicami. Młodym odradzamy tatuaże. Serio. Nawet 18-latkom. Ja popełniłem taki błąd, robiąc tatuaż w wieku 16 lat i staram się to odradzać tak młodym osobom. Druga rzecz to oklepane wzory. Nie chcemy ich robić, bo uważamy, że tatuaż to wyraz artystycznej kreacji. Każde dzieło jest jednorazowe. Gdy klienci chcą zrobić sobie znak nieskończoności, dmuchawca czy piórka, staram się zawsze odwieść od tego zamiaru. To strasznie oklepane, robią to wszyscy. W niektórych studiach na wejściu wiszą rysunki ze wspomnianymi wzorami i napis „tych wzorów nie robimy”. Dzisiaj tatuaże to nie to samo, co paręnaście czy więcej lat temu. Świadomość do tatuaży się zmienia. Tatuaże to sztuka – przekonuje Dawid.
Zmiana świadomości
– Ale błędy się jednak zdarzają. Życiowe błędy. Co w wypadku, gdy ktoś chce się pozbyć tatuażu – można go jakoś usunąć? – dopytuję, a Dawid kręci nosem. – Są lasery, które rozbijają barwnik w skórze w bardzo bolesny sposób, ale to jest robione tylko po to, aby zostało przykryte czymś fajnym. Najczęściej stosuje się przerabianie tatuaży. Moda się zmienia, ale tatuażu porządnie raz wykonanego nie da się zmienić. Są też topowe wzory, ale my w studiu nie mamy katalogów. Nie kopiujemy czyichś wzorów. Motywy Tofiego powstają zupełnie od zera. Karol, który robi prace realistyczne nie projektuje, bo odzwierciedla to co widzi np. portret dziecka, psa, kota. Każdy z chłopaków z naszej ekipy stara się włożyć coś swojego w tatuaż. Trzeba się odróżniać na rynku, a również chce się odróżniać posiadacz tatuażu. Nie wyobrażam, że miałbym mieć zrobiony rękaw (tatuaż na całej ręce – red.) taki, jak ktoś już ma. To się mija z celem. Zawsze posiadanie tatuażu było wyrazem pewnej indywidualności. Tatuaż w zamierzeniu jest czymś, co ma wyróżniać z tłumu, choć dzisiaj trudno nie spotkać kogoś bez rysunku na skórze – wyjaśnia mój rozmówca.
Spełnić marzenie
U Tomasz „Tofiego” Torfińskiego najbliższy wolny termin na sesję tatuażu to druga połowa 2017 roku. U innych tatuażystów Ink Ognito najszybciej można zrobić tatuaż w połowie 2016 roku. Aby wykonać rękaw, potrzeba ok. 5 sesji w miesięcznych odstępach. Jedna sesja może trwać kilka godzin. Koszty? Od 200 zł za podstawowy wzór, wzwyż. Sporo, ale jak widać chętnych nie brakuje. Czy jest jakaś granica wieku dla wykonania tatuażu? – Nie mieliśmy w naszym studiu jakichś bardzo wiekowych osób, ale zdarzają się klienci np. po sześćdziesiątce. Niedawno mieliśmy przypadek, że mama – pani po sześćdziesiątce – przyszła do nas wraz z dwiema córkami w wieku ok. 20 i 30 lat. Wszystkie trzy zrobiły sobie dziary. To jest fajne. Ludzie przychodzą w różnym wieku i są świadomi tego, co chcą zrobić. Kiedyś było nie do pomyślenia, aby zrobić sobie tatuaż, a dzisiaj jest to normalne. Niektórzy biją się z myślami przez wiele lat, a w końcu przychodzą i spełniają marzenie – twierdzi Dawid Szczucki, menadżer studia Ink Ognito.
Tekst Szymon Kamczyk | zdjęcia Paweł Okulowski
You must be logged in to post a comment.