Jedność z Pietrowic: Jakość od podszewki

Siła tradycji w połączeniu z wyczuciem potrzeb rynku, pozwoliły Spółdzielni Pracy Krawieckiej „Jedność” w Pietrowicach Wielkich przetrwać najtrudniejsze czasy. Jej świetność przeplatała się z okresami kryzysu.


Pomimo różnych kolei losu, z nostalgią wraca się do czasów sprzed 66 lat, kiedy to 15 września 1945 r. spółdzielnia rozpoczęła działalność. Decyzja o jej utworzeniu zapadła na zebraniu założycielskim zorganizowanym w lokalu „Wanke” przy ul. Mała Strona 15. W zebraniu tym uczestniczyło 101 osób, ale tylko 13 zdecydowało się na wstąpienie do spółdzielni, tworząc zarząd i radę nadzorczą oraz zasilając szeregi pracowników i jej gospodarzy. Pierwszym przewodniczącym został Alojzy Mludek, jego zastępcą Jan Dyrszlak, a skarbnikiem Józef Urlich – inicjator założenia spółdzielni. Przewodniczącym rady nadzorczej był Walenty Żmuda, zastępcą przewodniczącego rady – Józef Herud, a sekretarzem – Franciszek Mendzigall. W gronie członków rady znaleźli się Jan Wajner i Alfred Kurek, a wśród członków spółdzielni: Ernest Ficek, Jerzy Wolnik, Paweł Dyrszlak, Józef Libera i Elżbieta Marcinek.

W pietrowickiej „Jedności” szyto przede wszystkim ubrania męskie, w podległym zakładzie w Raciborzu płaszcze, w Prudniku zaś spodnie. Na przykład w 1965 r. spółdzielnia uszyła do sklepów w kraju i za granicą blisko 53 tys. sztuk odzieży męskiej, damskiej, chłopięcej i dziewczęcej, a dodatkowo prawie 18 tys. kompletów bielizny stołowej (np. serwet i obrusów). Prowadziła również usługi m.in. w swych punktach w Raciborzu, Prudniku, Samborowicach i Modzurowie.

W 1971 r., a więc w 25 lat od założenia spółdzielni, „Jedność” zatrudniała 540 osób. Prezesem był wtedy Oskar Mludek. W stopniowo mechanizowanym zakładzie szyto 300 ubrań dziennie, które w kraju trafiały do Opola, Poznania, Wrocławia, Koszalina, Szczecina, Katowic. W tym czasie na eksport spółdzielnia uszyła 18 tys. ubrań. Jednym z największych zamówień eksportowych było wysłanie do Związku Radzieckiego 10 tys. ubrań męskich ze 100% elany według najmodniejszego angielskiego kroju. Aby sprostać zamówieniom, praca w spółdzielni zaplanowana została na dwie zmiany.

DSC_0145

W najlepszych 80. latach minionego wieku „Jedność” zatrudniała nawet 800 pracowników. Z czasem szycie konfekcji męskiej stało się domeną kobiet.

Jeszcze do niedawna spółdzielnia w prawie 100% szyła na eksport. Odbiorcami ubrań pietrowickiego zakładu był niemiecki DIGEL oraz amerykańska sieć sklepów Macy’s. Na rynek krajowy trafiało więc ok. 2% produkcji, głównie pozostałości eksportowych. W okresie kryzysu, który nastał w 2008 r. klient niemiecki ze względu na niską sprzedaż wycofał się z Polski. Do Indii przeniósł swą produkcję również kontrahent amerykański, dla którego spółdzielnia szyła przez 15 lat.

Aktualnie współpracuje z firmą Gamatex spod Nowego Targu, która miesięcznie szyje ok. 10 tys. okryć męskich. Powstają produkty znanych marek Lavard i Dino Salvani. Ubrania te trafiają do kilkuset sklepów w Polsce, a także za granicę na Litwę, Łotwę, Słowację oraz do Rosji i Czech. W spółdzielni szyte są ubrania klasyczne, ślubne, a także marynarki sportowe oraz smokingi. Tutejsze wyroby odznaczają się wysoką jakością tkanin, dodatków, a przede wszystkim wykończenia zewnętrznego i wewnętrznego podszewki.

Kroje ubrań przygotowane są w oparciu o własne projekty, nad którymi czuwa trzech konstruktorów. Jeden z nich pracuje w „Jedności”, natomiast w firmie Gamatex, oprócz dwóch konstruktorów, zatrudnionych jest również dwóch projektantów.

We wrześniu 2010 r. przy spółdzielni „Jedność” otwarto sklep firmowy, a rok później w listopadzie 2011 r. – salon odzieży męskiej w Raciborzu.

Gamatex poczynił w pietrowickiej spółdzielni szereg inwestycji. Wymienił park maszynowy.

Pozycję zakładu umacniają pracownice z wieloletnim doświadczeniem. Większość z nich pracę podjęła zaraz po ukończeniu szkoły zawodowej lub technikum i nie zamierza zrezygnować z niej do emerytury. Staż pracy niektórych pań w pietrowickiej „Jedności”, wynosi nawet 40 lat.

Ewa Osiecka